Dawniej było łatwiej. Wystarczyło skrzyknąć kilkunastu kompanów, wykazać, że jest się najmocniejszym i najmądrzejszym tak, aby zechcieli powierzyć mu własny los. I było się harnasiem, najlepszym zbójnikiem w drużynie. Teraz jest dużo trudniej. Jurorzy w Białce Tatrzańskiej obmyślają różne konkurencje dla najodważniejszych kandydatów na zbójnika roku.
W niedzielę w Białce Tatrzańskiej czterech kandydatów musiało wykazać się nie tylko sprawnością w tańcu i śpiewie oraz tężyzną fizyczną, ale i wiedzą o historii regionu. W ramach VI Tatrzańskich Wici i XI Białczańskiego Festynu licznie przybyła na dolną stację Kotelnicy Białczańskiej publiczność doskonale się bawiła. Na szczęście pogoda spisała się na medal. Najwięcej emocji dostarczył konkurs na "Harnasia Roku 2007". Jurorzy mierzyli centymetry wbitych gwoździ, oceniali barwę głosu, patrzyli z uwagą na poprawność zbójeckich kroków, punktowali odpowiedzi na mniej lub bardziej trudne pytania. Gościem specjalnym był Karol Kowalczyk, okrzyknięty za Wielką Wodą w kwietniu "Zbójnikiem Roku 2007 Związku Podhalan Ameryki Północnej".
O tytuł Harnasia ubiegali się w Białce: Jan Malacina, Paweł Kaczmarczyk, Grzegorz Hodorowicz i Jan Pilny.
- Harnaś to najlepszy zbójnik z drużyny - wyjaśnia Andrzej Skupień, wicestarosta powiatu tatrzańskiego, członek zbójeckiego jury. - Ten, który przewodzi, pochodzi z wyboru, ale nie takiego, jaki znamy dziś. On musiał udowodnić, że jest najlepszy i że ma talent do przewodzenia, że dotrzymuje tajemnicy tak, by kompani mogli powierzyć mu swój los i życie. Próbowali swych sił, była próba krwi, noży, pistolców, a kto został wybrany, temu kompania ślubowała wierność. Harnaś to był ktoś. Dziś ze zbójeckiej tradycji zostawiliśmy to, co najlepsze: umiłowanie ślebody, wolności. Bo do zbójowania garnęli się ci, co nie chcieli zginać karku przed panem, szlachcicem, ci, co nie chcieli służyć w armii.
Pomni historycznej tradycji zawodnicy prezentowali się godnie. Po podliczeniu punktów jury orzekło, że "Harnasiem Roku 2007" został Jan Malacina. W nagrodę dostał piłę motorową i weekend nad morzem dla dwóch osób. (RAV)
Fot. Rafał Gratkowski