Zagryzły siedem kóz przy Kościeliskiej.
Nadmierna ochrona drapieżników doprowadza do sporych strat w gospodarstwach. W nocy z czwartku na piątek wilki zagryzły siedem i poważnie poraniły cztery kozy przy ul. Kościeliskiej, a z soboty na niedzielę lisy upolowały 32 kury w jednym gospodarstwie na Salamandrze w Kościelisku.
W Zakopanem opodal Wójciakowej Polany (przy ul. Kościeliskiej) znaleziono stado zmasakrowanych kóz. Do zdarzenia doszło w piątek. Lekarz weterynarii Stanisław Bukowski stwierdził, że siedem kóz zostało zagryzionych. Cztery kolejne były okaleczone w tak znacznym stopniu, iż trzeba je było uśpić. - Jedna koza była w jednej czwartej części zjedzona. Reszcie podcięto tętnice szyjne, co wskazuje na atak wilków. Psie sfory zupełnie inaczej zabijają zwierzęta. Wiem, bo jakiś czas temu malamut sąsiada zagryzł mi sześć kóz. Pies zadaje rany w zupełnie inny sposób, pogryzione jest miękkie podbrzusze. W tym przypadku najprawdopodobniej wilki zeszły prosto z lasu, przez przyległą do gospodarstwa polankę - uważa weterynarz.
Przed śmiercią uratowały się jedynie trzy kozy - choć i one odniosły obrażenia. - Pozszywałem im rany, dostały antybiotyki i środki przeciwbólowe. Rozmawiałem właśnie z właścicielem, czują się dobrze - poinformował wczoraj lekarz Stanisław Bukowski.
Wyjaśnia on, że bardzo duże zagrożenie dla gospodarstw niesie nadmierna ilość lisów w lasach. Niedawno pisaliśmy o wybiciu w Poroninie przez lisicę i jej młode wszystkich kur w okolicy. - Miałem właśnie tę samą przygodę. W sobotę wieczorem bardzo padał deszcz i zapomniałem zamknąć kurnik. To wystarczyło. Lis zabił 20 ozdobnych kurek, które hodowałem. Wszystkie wyniósł w las. A pozostałych 12 znaleźliśmy rankiem w niedzielę w ogrodzie. Zagryzione, z pourywanymi łebkami. Nie zdążył ich zabrać do lasu - opisuje własną historię Stanisław Bukowski.
Problem coraz częstszego zapuszczania się lisów i wilków do gospodarstw na wsiach i w mieście będzie prawdopodobnie narastał. - Trzeba przedsięwziąć jakieś środki, ponieważ liczba wilków i lisów się zwiększa. Nie ma już mody na lisie futra, nikt nie prowadzi odstrzału tych szkodników. A w przypadku wilków mamy do czynienia z lobby ekologów, którzy walczą o ochronę tego gatunku - tłumaczy Bukowski.
Wzrostowi liczby wilków i lisów w lasach towarzyszy zmniejszająca się liczba zwierzyny łownej. A skoro drapieżnikom łatwiej jest znaleźć zdobycz w gospodarstwach - wychodzą z lasów do wsi i miasta. Dziś nietrudno zobaczyć lisa nie tylko w Witowie czy Dzianiszu, ale nawet na Równi Krupowej w Zakopanem.
(RAV)