Sprawdzano umiejętności rozumienia góralskiej gwary, śpiewu oraz tańca zbójnickiego.
Danuta Szewczyk z Krakowa i Radosław Pawelec z Piekar Śląskich to od soboty ceper i ceperka roku 2007. W Białce Tatrzańskiej kilkanaście kandydatów i kandydatek w pocie czoła walczyło o zaszczytne tytuły i cenne nagrody. Morderczych konkurencji było sporo. Ostatecznie przy aplauzie publiczności wyłoniono zwycięzców. Prócz honorowych tytułów dostali jeszcze atrakcyjne nagrody.
Tak jak górale wybierają swoją Nojśwarniyjsą Góraleckę i Harnasia Roku, tak i turyści mają swoje zawody pod Tatrami. Już po raz szósty w Białce Tatrzańskiej zawodnicy i zawodniczki rywalizowały o tytuł cepra i ceperki roku. W czasie konkursu trzeba było się popisać nie tylko umiejętnością rozumienia gwary góralskiej, ale też i śpiewu, a panowie tańca zbójnickiego.
- Rok temu zająłem drugie miejsce - przyznaje Radosław Pawelec z Piekar Śląskich. - Postanowiłem spróbować jeszcze raz. Dopingowali mnie wszyscy. Nawet gospodyni, u której mieszkam, żartowała, żebym bez tytułu się u niej nie pokazywał. Wziąłem więc lekcję tańca zbójnickiego.
Nauka nie poszła w las - właśnie Radosław Pawelec zwyciężył w całej konkurencji zdobywając tytuł cepra roku.
Co ciekawe, zwyciężczyni wśród pań również nie pierwszy raz brała udział w zawodach.
- Zawzięłam się i postanowiłam wygrać. Udało się. Najgorszy był śpiew. Przygotowałam sobie przyśpiewkę, która spodobała się jury - zaznaczyła Danuta Szewczyk z Krakowa.
Górale gorąco dopingowali zawodników. - Często się z ceprami wadzimy, ale nie umiemy bez nich żyć - mówił starosta tatrzański Andrzej Gąsienica Makowski. - Zawsze się gdzieś w środku znajdziemy. A ceperki to takie baby, które są chętne do wszystkiego. Do chodzenia po górach, ale i do podglądania co nasze baby warzą w swoich kuchniach.
Zawodników nie obowiązywał żaden limit wiekowy. Trzeba było tylko być turystą lub wczasowiczem. Czyli po góralsku ceprem.
(bol)