Weekend pełen atrakcji, czyli zabawy w Witowie, Białym Dunajcu i Jurgowie.
Wybór Nojśwarniyjsyj Górolecki i Witowiańska Watra - to tylko niektóre imprezy, które w miniony weekend bawiły zarówno górali jak i turystów.
Tatrzańskie Wici nabierają tempa i nieustannie oferują kolejne atrakcje. Tym razem rywalizowano o tytuł mistrza świata w jedzeniu owczego sera. Wybrano też góralską miss.
Takiego weekendu pod Tatrami nie było już dawno. Imprezy wakacyjne odbywały się w Białym Dunajcu, Witowie i Jurgowie. Podczas Witowiańskiej Watry dla wszystkich gości przygotowano wiele atrakcji i co ważne można było się bawić nie tylko biernie, ale i czynnie uczestniczyć w wielu zawodach. Ot, choćby wystartować w III mistrzostwach świata w jedzeniu buncu.
Każdy z zawodników lub zawodniczek musiał zjeść na czas ćwierć kilo sera owczego. Zasada jest prosta - kto pierwszy zje ten wygrywa.
- Do konkursu chętnych było sporo - mówi współorganizator Józef Szwab z Witowa. - Szanse w zawodach mają ci, którzy potrafią dobrze połykać a nie gryźć ser. Utrudnieniem w zawodach jest to, że w czasie jedzenia na czas nie wolno niczego pić.
Równolegle w Białym Dunajcu wybierano góralską miss. Układanie kupy siana i dojenie krowy - to tylko niektóre konkurencje przez jakie musiały przejść kandydatki do tytułu Nojśwarniyjsyj Góralecki. Jury nie miało łatwego zadania.
- Nie chodzi tylko o urodę - mówi prowadzący wybory Andrzej Kubosek. - Musi być ku ludziom. Wiedzieć kiedy i co podać. A jak jeszcze lubi się przytulić do chłopa to cud malina. Trudno teraz o taką góraleckę.
Jeszcze przed zawodami wiadomo było, że kandydatki start w wyborach potraktowały bardzo serio i solidnie się do niego przygotowywały. Jedna nawet specjalnie nauczyła się doić krowę. Ostatecznie zwyciężyła Weronika Gawlak z zakopiańskiej Olczy - teraz studentka prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim.
(bol)