Mimo że na naszym terenie jest tylko jeden czarny punkt, miejsc szczególnie niebezpiecznych dla kierowców, szczególnie przyjezdnych, jest o wiele więcej.
Ostatni wypadek dwóch autobusów w Falsztynie, w rejonie Jeziora Czorsztyńskiego (w którym zostało rannych kilkanaście osób) pokazał, że są na Podhalu fragmenty dróg, gdzie przyjezdni kierowcy winni zdecydowanie bardziej uważać. W związku z rozwijającym się letnim sezonem urlopowym i wzmożonym ruchem turystycznym postanowiliśmy sprawdzić gdzie najczęściej na Podhalu dochodzi do wypadków i gdzie turyści powinni szczególnie uważać.
Powiat tatrzański
Mimo że na całym Podhalu jest tylko jeden tzw. czarny punkt, jest o wiele więcej miejsc, gdzie zdarzają się wypadki i kolizje.
- W powiecie tatrzański trudno zrobić mapę miejsc, gdzie zdarzają się wypadki i kolizje, gdyż odnotowujemy je niemal wszędzie - wyjaśnia Monika Kraśnicka-Broś, rzecznik prasowy komendy powiatowej policji w Zakopanem. - Na szczęście w ostatnim czasie nie zdarzył się u nas żaden śmiertelny wypadek.
Zdecydowanie najgroźniejszym punktem jest pod Giewontem przejazd kolejowy w Poroninie. Jest to wspomniany wyżej jedyny czarny punkt na Podhalu.
- Na szczęście od dawna nie doszło tam do żadnego wypadku - mówi Jankub Rogoziński, naczelnik sekcji ruchu drogowego w zakopiańskiej komendzie.
Dotychczas na tablicy widnieje informacja, że zginęły tam cztery osoby. Nie ma natomiast rannych.
Newralgicznym punktem jest także sam wyjazd z Zakopanego oraz skrzyżowanie na Ustupie.
- W tym roku doszło tam już do czterech wypadków i 18 kolizji, w których zginęła jedna osoba - zaznacza Monika Kraśnicka-Broś.
Kierowcy baczniejszą uwagę powinni poświęcić w czasie przejazdu zakopianką przez Poronin, jak również przez Biały Dunajec.
- Poza samym miastem, to właśnie na zakopiance zdarza się najwięcej wypadków. W pierwszym półroczu ponad 20 proc. wszystkich zdarzeń drogowych pojawiło się właśnie tam - mówi rzecznik prasowy policji.
Powiat nowotarski
O ile w Zakopanem i sąsiednich gminach od stycznia tego roku na drogach zginęły zaledwie dwie osoby, o tyle w powiecie nowotarskim jest zdecydowanie gorzej. Na dwóch tylko najniebezpieczniejszych fragmentach drogi zginęło już 5 osób.
- W maju w Tylmanowej, na trasie do Nowego Sącza zginęły w wypadku trzy osoby. Rok wcześniej, niemal w tym samym miejscu, życie straciły cztery osoby - wylicza Kazimierz Kania, naczelnik sekcji ruchu drogowego komendy powiatowej policji w Nowym Targu.
Jest to zdecydowanie najbardziej niebezpieczna trasa na terenie całego powiatu. Dlatego policja zastanawia się nad zamontowaniem w tym miejscu masztu na przenośny fotoradar.
Ofiary pochłonęła również trasa nr 7 z Jabłonki do Podwilka. Od początku roku zginęły tam dwie osoby, a 10 zostało rannych.
- Najczęściej giną tam piesi, gdyż na całej trasie nie ma tam chodników - wyjaśnia Kazimierz Kania.
Wypadki zdarzają się też w Klikuszowej a także na trasie od Zaborni do Bańskiej Niżnej.
Zdecydowanie jednak najwięcej wypadków i kolizji zdarza się w samym Nowym Targu. W okresie letnim nie tylko turyści powodują stłuczki i wypadki. Szczególnie w czwartki, gdy jest jarmark, miasto odwiedza bardzo dużo Słowaków. Nieznajomość topografii miasta a także wzmożony ruch powoduje często nieprzyjemne drogowe zdarzenia.
Co ciekawe, na trasie w Falsztynie, na której tydzień temu doszło do wypadku dwóch autokarów, nowotarska policja nie odnotowała dużej ilości wypadków.
- Tam wypadku nie było bardzo dawno - mówi Wacław Gaździcki z policji w Nowym Targu. - Gdyby trasą jechał mieszkaniec tych terenów do wypadku pewno by nie doszło.
Kierowca przyjezdny nie zna niestety trasy, nie wie co będzie za zakrętem.
Powiat suski
Nieoficjalnym czarnym punktem w powiecie suskim można nazwać drogę nr 28 z Wadowic do Jordanowa.
- Jest to trasa tranzytowa. Wzmożony ruch panuje tutaj szczególnie w dni weekendowe, gdy ludzie ze Śląska jadą w stronę Zakopanego - mówi Wojciech Fluder, rzecznik prasowy policji w Suchej Beskidzkiej.
Na tej trasie, kilka tygodni temu w Juszczynie w wypadku zginęła jedna osoba, a sześć trafiło do szpitala. Zderzyła się wówczas mała ciężarówka z autobusem szkolnym. Na łuku drogi ciężarówka zjechała na przeciwległy pas ruchu i wjechała w autokar przewożący 40 dzieci. Śmierć poniósł kierowca ciężarówki, a sześciu nieletnich z lekkimi obrażeniami trafiło do szpitala.
- Ta trasa jest dobrze oznakowana. Byłoby mniej wypadków, gdyby kierowcy po prostu zwracali uwagę na znaki drogowe i stosowali się do nich - zaznacza Wojciech Fluder. - Przyczyną wypadków jest zwykle nadmierna prędkość.
Łukasz Bobek