Lisy polują w Poroninie.
W Poroninie grasuje lisica z młodymi. Zadomowiła się na podwórku jednego z gospodarstw, budząc strach wśród okolicznych mieszkańców. Interweniujący leśniczy był bezradny: przepisy nie pozwalały mu na interwencję. A lisy już zjadły wszystkie kury w okolicy.
Przy ruchliwej ulicy Tatrzańskiej w Poroninie w jednym z gospodarstw pomiędzy zjazdem na Majerczykówkę i Jesionkówkę grasuje lisica. - Zrobiła sobie gniazdo między składowiskiem desek. Ma chyba cztery młode. Przed tygodniem zaczęły nam ginąć kury. Znajdowaliśmy tylko obgryzione resztki. To samo u sąsiadki - zaznacza jedna z mieszkanek, dodając, że wieczorem strach wyjść z domu.
Jej sąsiadka, na której posesji znajduje się składowisko desek ze strachem opuszcza dom nawet w dzień. - Bo to wiadomo, czy lis nie wściekły? Albo chory? Skoro tak blisko, parę metrów od ludzkiego domu zrobił sobie gniazdo? - zastanawiają się okoliczni mieszkańcy.
W sąsiednim gospodarstwie lisica upolowała najpierw jedną kurę. A po tygodniu zaczęło się liczenie strat. - Ja miałam czternaście kur. A teraz wstyd powiedzieć, ale po jajka chodzę do sklepu. Wszystkie mi kury lis podusił. Tych starych, dziewięciu to nawet mi nie żal, ale niedawno pojechaliśmy na targ i kupiliśmy pięć takich młodych, ślicznych kurek. No i nic nie zostało - opisują w Poroninie.
Do lisa wezwali leśniczego. Niestety, nie dał rady rozwiązać problemu. Stwierdził, że myśliwy tu na nic, bo nie wolno strzelać do zwierząt w bliskiej odległości od chałup. - Stwierdził, że nie może strzelać, jak nie ma przepisowych 200 metrów od zabudowań gospodarczych - kwitują mieszkańcy. Dodają, że na lisa to wystarczyłby tylko dobry, nieduży, ale ostry pies, który przepędziłby go z gniazda. (RAV)