E-mail Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Nowiny
 Przegląd prasy i nowin
   Zakopane
   Tatry
   Podhale
   Kultura
   Narty
Felietony
Opowiadania
Multimedia
Gastronomia
Fotoreportaże
Dziennikarze PPWSZ
Kalendarz imprez
Pogoda/kamery
Ogłoszenia
Forum dyskusyjne
Redakcja
 Reklama
Zakopane, Tatry, Podhale
E-mail
Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Zakopane
 nawigacja:  Z-ne.pl » Portal Zakopiański

Podhale
Wakacyjna wojna w Gliczarowie Górnym
 dodano: 4 Lipca 2007    (źródło: Dziennik Polski - www.dziennik.krakow.pl - 2007/07/04)
Podczas ostatniego spotkania w szkole za dyrektorką ujęło się dziewięciu nauczycieli, ale większość rodziców zdania nie zmieniła (Fot. Rafał Gratkowski)

Dyrektorka sama niszczy swój autorytet.

Nieskończony cykl wychowawczy klas 0-III, skłócenie nauczycieli, straszenie grona pedagogicznego policją, remont własnego gabinetu, stosowanie niewybrednych epitetów pod adresem rodziców - to jedynie niektóre zarzuty, jakie stawiają dyrektorce rodzice dzieci uczących się w Zespole Szkoły i Gimnazjum w Gliczarowie Górnym.


Rodzice nie zgadzają się z oceną wydarzeń, jaką dyrektorka zaprezentowała dziennikarzom podczas zeszłotygodniowego spotkania.

- Nie kieruje nami czwórka nauczycieli - protestacyjny list do wójta podpisało 80 procent rodziców. Szkoła liczy 110 uczniów, a aż 61 rodzin - niektóre mają po dwoje, troje, a nawet pięcioro dzieci - nie zgadza się z podejściem i polityką dyrektorki. A to, że dostaliśmy wsparcie od czwórki nauczycieli tylko świadczy, że na sercu leży im dobro dzieci i szkoły - podkreślali wzburzeni rodzice, którzy w poniedziałek zjawili się w naszej zakopiańskiej redakcji.

Podkreślali, że to nie oni, nie "podburzeni" nauczyciele i nie dziennikarze niszczą autorytet szkoły i dyrekcji. - Sama dyrektorka przez dziesięć miesięcy swoją działalnością zniszczyła swój autorytet - dodają.

Dyrektorce zarzucają manipulowanie wiadomościami podawanymi do prasy. - Jeśli mówi o poparciu przez radę pedagogiczną, to przecież nie ma poparcia całej rady. Jej oświadczenie poparło 9 nauczycieli, w tym jeden emerytowany. My też należymy do rady pedagogicznej, a jeśli zbierzemy podpisy emerytowanych nauczycieli, którym zależy na dobru dzieci i szkoły, to będzie nas jeszcze więcej - mówi nauczyciel Andrzej Skupień. 

Rozgoryczeni rodzice uważają, że dyrektorka (z lewej) manipuluje informacjami i dąży do skłócenia zespołu nauczycielskiego Fot. Rafał Gratkowski

Przypomina on, że przez 10 lat był dyrektorem szkoły, dziś pracuje jako nauczyciel i pełni funkcję radnego. Oraz że na początku - wraz z protestującymi teraz nauczycielami - dali nowej dyrektorce kredyt zaufania. - To my za nią głosowaliśmy, gdy stawała do konkursu, a dwie osoby, które opowiadają się dziś za nią, były przeciw. Ale zawiodła nasze zaufanie - dodaje Andrzej Skupień. Dziwi się, że dyrektorka marnuje swój i innych czas na osobowe wojny, a kuratorium toleruje jej działania. Jego zdaniem większość z podejmowanych przez nią decyzji osobowych balansuje na granicy prawa. - To czyste łamanie prawa. Jeśli od września pani dyrektor nie zmieni postępowania w stosunku do mojej osoby, to z powództwa cywilnego składam w sądzie sprawę o stosowanie mobingu - ocenia sprawę bez ogródek Anita Hola, nauczycielka nauczania zintegrowanego, od dwóch lat pracująca w szkole. Przypomina, że gdy na jednym z posiedzeń rady pedagogicznej opowiedziała się przeciw przesunięciom kadrowym zaproponowanym przez dyrektorkę, stała się jej wrogiem. Wyjaśnia, że do objęcia placówki przez dyrektor Danutę Książkiewicz-Tylkę dzieci były kształcone przez jednego nauczyciela w cyklu od oddziału 0 do klasy III. Doświadczenia poprzednich roczników pokazały, że daje to ogromne korzyści dla dzieci i nauczycieli.

- Z końcem sierpnia 2006 roku pani Danuta Książkiewicz-Tylka została dyrektorem ZSPiG w Gliczarowie Górnym. Wtedy jedna z nauczycielek zakończyła edukację z klasą III, której była wychowawczynią, i miała objąć kolejny oddział 0. Jednak dyrektorka, dopatrując się jej braku kwalifikacji, pozwoliła jedynie warunkowo podjąć pracę w oddziale 0. To było doraźne załatwienie tej sprawy. Potem zaproponowała, bym to ja - lub druga z nauczycielek Ewa Kempska - dobrowolnie podjęła pracę w oddziale 0, co łączy się ze zmianą umowy, porzuceniem własnej klasy - wyjaśnia Anita Hola. Dodaje, że te działania miały skłócić nauczycieli, dzieląc ich na lepszych i gorszych. O sytuacji rozmawiano z przedstawicielami związków zawodowych ("Solidarność", ZNP), wójtem gminy Biały Dunajec, przedstawicielem kuratorium.

- Trzy spotkania z inspektorką z nowotarskiego kuratorium, z czego jedno miało być kontrolą, to nieporozumienie: kontrolę przeprowadzała bowiem znajoma naszej dyrektorki. Koleżanka zza biurka, gdy ta pracowała jeszcze w nowotarskiej delegaturze kuratorium - zaznacza Andrzej Skupień. Mówi, że wcześniej nikt nie chciał z rodzicami rozmawiać, próbowano ukrywać wszelkie problemy.

Wraz z rodzicami i nauczycielkami wylicza, jak wiele błędów i manipulacji popełniła dyrektorka: zamiast ściągać z gminy jak najwięcej pieniędzy na potrzeby szkoły, odremontowała jedynie swój gabinet. Rodziców informuje, że są trudności ze znalezieniem wykwalifikowanych anglistów i dlatego klasy I-III uczy niewykwalifikowany nauczyciel, ale gdy 1 czerwca nauczycielka z kwalifikacjami składa pismo o rozwiązanie umowy, tego samego dnia dostaje zgodę na odejście. - Koleżanka odeszła, bo miała zupełnie zdezorganizowany plan lekcji. Jak można dać nauczycielowi siedem okienek pod rząd między lekcjami?! Dzieci miały mieć jednego dnia angielski, powiadomiono je, żeby przyszły o godz. 8 do szkoły - tymczasem nie było nikogo, kto by się nimi zajął. Biegały bez nadzoru wokół szkoły. Pani dyrektor uczy matematyki. Jako jedyna kazała dzieciom przynieść książki i zeszyty w czwartek, w przeddzień zakończenia szkoły: że będą mieć dwie lekcje, bo należy nadganiać materiał. Dzieci siedziały i czekały na lekcje, które się nie odbyły; pani dyrektor kazała przyjść z książkami jutro, czyli w dniu zakończenia szkoły! No to do czego to jest podobne! - denerwują się rodzice. Nieporozumienia gromadziły się też przy organizacji wyjazdów i wycieczek pozaszkolnych.

- Gdy nieporozumień było już za dużo, chciałam zorganizować spotkanie z dyrekcją i rodzicami w mojej klasie. Na ten pomysł dyrektorka pogroziła mi tylko, że w takim przypadku wezwie policję - mówi Ewa Kempska.

Rodzice wypominają, że gdy wraz z nauczycielami angażują się na rzecz szkoły, prowadzą np. kółko teatralne, to dyrektorka nie była na żadnym przedstawieniu. Przez dziesięć miesięcy nie odwiedziła ani izby pamięci patrona tutejszej podstawówki (Andrzeja Skupnia-Florka), ani jego grobu na cmentarzu. - Szkoła to nie tylko nauka, ale i wychowanie. My, z własnych środków, organizujemy wyjścia młodzieży z wiązankami i zniczami na grób patrona. Sprawa, o którą walczymy, nie dotyczy tylko jednej osoby, ale ma również wpływ na prawidłowe funkcjonowanie szkoły, a co najważniejsze - na dobro dzieci. Zależy nam na rozwiązaniu tego problemu, aby taka sytuacja już nigdy nie miała miejsca w naszej szkole i nie doprowadzała do konfliktów - podsumowują nauczyciele wraz z rodzicami, protestujący przeciwko postawie dyrekcji szkoły.

Z obrazu przedstawionego przez rodziców i nauczycieli w naszej redakcji wyłania się dość ponury obraz. Nie wiadomo jak gminne władze rozwiążą nabrzmiały konflikt. Przypominamy jedynie, że wójt Białego Dunajca Andrzej Nowak obiecał wnikliwie rozważyć argumenty obu stron.

Do sprawy gliczarowskiej szkoły z pewnością wrócimy.

(RAV)











«« Powrót do listy wiadomości


 Zapisz w schowku     Drukuj       Zgłoś błąd    2136





Jeżeli znalazłeś/aś błąd, nieaktualną informację lub posiadasz materiały (teksty, zdjęcia, nagrania...), które mogą rozszerzyć zawartość tej strony i możesz je udostępnić - KLIKNIJ TU »»

ZAKOPIAŃSKI PORTAL INTERNETOWY Copyright © MATinternet s.c. - ZAKOPANE 1999-2024