Pożar w Kościelisku.
W nocy ze środy na czwartek spłonął w Kościelisku drewniany budynek letniskowy. Na szczęście nie był zamieszkany. Strażacy zmuszeni byli dowozić wodę, ponieważ sieć hydrantowa miała za małą wydajność.
Pożar wybuchł ok. godz. 3 w nocy na Sywarnem. Niebezpieczeństwo było duże, bo budynek stał blisko lasu i ogień mógł się w każdej chwili przenieść na drzewa.
- Palił się jednokondygnacyjny budynek typu letniskowego z poddaszem, o konstrukcji drewnianej - mówi kpt. Stanisław Galica, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Zakopanem. - Niestety, budynek nadaje się do rozbiórki - spaleniu uległo pokrycie dachowe, a ściany są silnie opalone. Wstępnie ustaliliśmy, że obiekt był niezamieszkany.
Przyczyną pożaru było najprawdopodobniej zaprószenie ognia przez nieznanego sprawcę. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi policja. Akcja trwała ponad trzy godziny, a z ogniem walczyło osiem jednostek strażackich z Zakopanego, Kościeliska, Dzianisza i Witowa. Gaszenie pożaru utrudniała konieczność dowożenia wody, ponieważ strażacy nie mogli korzystać z lokalnej sieci hydrantowej.
- Sieć miała zbyt małą wydajność - przyznaje kpt. Galica. - To nie pierwszy taki przypadek, problemy z wodą zdarzają się, niestety, dość często. Za stan sieci wodociągowej odpowiada jej właściciel, a my możemy co najwyżej zgłosić mu taki problem... (KOV)