E-mail Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Nowiny
 Przegląd prasy i nowin
   Zakopane
   Tatry
   Podhale
   Kultura
   Narty
Felietony
Opowiadania
Multimedia
Gastronomia
Fotoreportaże
Dziennikarze PPWSZ
Kalendarz imprez
Pogoda/kamery
Ogłoszenia
Forum dyskusyjne
Redakcja
 Reklama
Zakopane, Tatry, Podhale
E-mail
Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Zakopane
 nawigacja:  Z-ne.pl » Portal Zakopiański

Podhale
Stradivariusy z Podhala
 dodano: 8 Czerwca 2007    (źródło: Dziennik Polski - www.dziennik.krakow.pl - 2007/06/08)
Artyści lutnicy na spotkaniu w Nowym Targu - stoją (od lewej): Jerzy Nitoń, Michał Różak, Tomasz Kowalski, Maciej Łacek; siedzą (od lewej): Andrzej Bednarski, Roman Głogowski, Jacek Krupa, Jan Bobak, Władysław Bednarski.

Wędrówki niecodzienne.

Pionierem lutnictwa na Podhalu i mistrzem dla wszystkich lutników pozostaje Franciszek Marduła - to o jego szkole mówi się z szacunkiem i przywołuje przy każdej okazji. Od czterech lat działa grupa podhalańskich artystów lutników o największym dorobku i osiągnięciach, która promuje lutnictwo podhalańskie nie tylko w kraju, także w Europie i świecie. Jak to w życiu bywa, bardziej tam jest znana niż na samym Podhalu.


Antonio Stradivari żył ponad 90 lat, pozostawił ok. 1 100 skrzypiec, które są przedmiotem pożądania wszystkich instrumentalistów. Stradivari, jak i Guarneri, Ruggeri, Amati tworzyli słynną szkołę lutniczą w Cremonie. Andrea Amati był założycielem szkoły cremońskiej, a Nicola Amati najsłynniejszy z rodu, był nauczycielem Antonia Stradivariego.

- Na Podhalu każdy z nas w pewnym sensie był prowadzony przez Franciszka Mardułę i miał kontakt z mistrzem - jedni mniej, drudzy więcej, ale każdy przewinął się przez pracownię mistrza - powiedział "Dziennikowi Polskiemu" Jerzy Nitoń podczas spotkania lutników podhalańskich na Kokoszkowie w Nowym Targu.

Inicjatorem wystaw lutniczych był nieżyjący już członek grupy Andrzej Janik-Firek. - Na Podhalu jest dużo lutników czynnie działających, którzy są członkami Związku Polskich Artystów Lutników. Jednak każdy z nas działa indywidualnie, natomiast Andrzej Janik chciał jako prekursor tych wystaw pokazać, ilu nas jest. To jest podstawowy cel naszej grupy, dowieść, że na Podhalu robi się bardzo dobre instrumenty - dodaje Jerzy Nitoń, sam artysta lutnik, nauczający tego zawodu w Zespole Sztuk Plastycznych im. Antoniego Kenara w Zakopanem.

Wiosną grupa zaistniała na znaczącej w Europie wystawie w Luksemburgu, która była następstwem wizyty lutników z Mirecourt, kolebki lutnictwa francuskiego. To była pierwsza międzynarodowa wystawa podhalańskich lutników.

Spotkanie nowotarskie poświęcone było kolejnej ważnej wystawie na zamku w Książu, zaplanowanej na 17-27 sierpnia, a towarzyszącej Międzynarodowemu Festiwalowi Kameralistyki Ensamble im. Księżnej Daisy, którego współorganizatorem i dyrektorem artystycznym jest Marcin Markowicz. Festiwal znany jest w Europie i gości wielu znakomitych wirtuozów - nosi imię arystokratki, uważanej za jedną z najpiękniejszych kobiet swojej epoki, znanej z działalności charytatywnej, która zmarła w Wałbrzychu 29 czerwca 1943 r., a miejsce pochówku do dziś pozostaje tajemnicą zamku w Książu.

Jak lutnictwo podhalańskie wygląda na tle europejskim?

- Jest mi trochę niezręcznie wypowiadać się i obiektywnie ocenić naszą działalność lutniczą - mówi skromnie Jerzy Nitoń. - Nie odstajemy od Europy i świata, i mamy co pokazać. Wielu moich kolegów ma świetne osiągnięcia na różnych prestiżowych konkursach lutniczych w Cremonie, Moskwie, Hrádec Králové, Poznaniu i wielu innych. Są one wykładnią tego, co się robi na Podhalu. Z tego powinniśmy się cieszyć i być dumni.

W bieżącym roku zaplanowali trzy wystawy. Wprawdzie mogą robić więcej, ale to mijałoby się z celem, bo nie liczy się ilość, a jakość - podkreślają jej członkowie. - Moim najskrytszym marzeniem jest, żeby udało się zorganizować w Zakopanem międzynarodowy konkurs lutniczy - mówi Jerzy Nitoń. - Byłem już na spotkaniu z Radą Miasta, rozmawiałem z burmistrzem Zakopanego i chętnie przyjęli ten pomysł. Mam nadzieję, że taki konkurs uda się zorganizować. Byłby świetnym podsumowaniem całej twórczości lutniczej na Podhalu.

Członkowie grupy są artystami lutnikami, mistrzami w swoim zawodzie, chociaż Jerzy Nitoń na początku rozmowy skromnie wyjaśnia: - Mistrz kojarzy mi się z osobą o dużym doświadczeniu, charyzmie, osobowości. Mistrzem albo się jest, albo nie jest. To musi wyjść z zewnątrz, a nie z wewnątrz. Wśród nas jest wielu znakomitych artystów lutników o określonej pozycji w świecie lutniczym, którzy zasługują, by mówić do nich mistrzu, ale na to naprawdę trzeba zapracować. Bez zastanowienia wymienił nazwiska najbardziej znanych lutników w świecie: Jan Bobak, Jan Łacek, Andrzej Bednarski. Wszyscy członkowie grupy są solą lutnictwa na Podhalu. Ich skrzypce, altówki, wiolonczele są z najwyższej przegrody i dlatego wielu muzykantów grających na Podhalu nie stać na ich zakup. Większość gra na instrumentach dobrych, ale jeszcze nie mistrzowskich - podkreślali podczas rozmowy.

Działają w ramach Związku Polskich Artystów Lutników i nie zamierzają tworzyć nowego stowarzyszenia. Jak podkreślają, wręcz nietaktem byłoby dzielić związek, zresztą nie widzą takiej potrzeby. Od samego początku stanowią grupę ok. dwudziestoosobową, wiąże ich nieformalna umowa, że każdy musi być członkiem Związku Polskich Artystów Lutników, a do swojego grona przyjmują po wyrażeniu zgody przez wszystkich członków. Obecnie do grupy należą: Jerzy Nitoń, Michał Różak, Tomasz Kowalski, Jan Łacek (senior), Maciej Łacek, Andrzej Bednarski, Władysław Bednarski, Roman Głogowski, Jacek Krupa, Jan Bobak, Jan Bator, Andrzej Czernik, Franciszek Marduła, Stanisław Marduła, Andrzej Słodyczka, Stanisław Król, Józef Staszel.

Najbliższą wystawą grupy będzie "Wokół lutnictwa Podhala i Mirecourt" w Galerii "Strug" w Zakopanem w dniach 2-14 sierpnia.

Tekst i fot. RYSZARD M. REMISZEWSKI







•  Zmiana adresu strony   Zgłóś moderatorowi do usunięcia
 teresa_m_lisek      12:23 Nd, 17 Mar 2013
Książka ta jest ukoronowaniem mojej dwuletniej, niełatwej, pełnej żmudnych poszukiwań pracy. Napisałam ją głównie w oparciu o wywiady oraz listy uczniów Franciszka Marduły, a dziś wybitnych lutników: Krzysztofa Węgrzyna, Jerzego Burbana, Krzysztofa Pawikowskiego, Michała Franciszka Więckowskiego, Krzysztofa Mroza, Tadeusza Słodyczki, Franciszka Czepiela, Tomasza Szubskiego, Jana Łacka, Stanisława Króla; przyjaciół − znanego skrzypka prof. Michała Grabarczyka; Jana Karpiela-Bułecki; sportowców-trenerów: Janusza Forteckiego, Antoniego Marmola oraz Rodziny Mistrza. Opowieść tę wzbogaciły dodatkowo krótkie zapiski młodszych lutników a mianowicie: Bartłomieja Marduły, Łukasza Wrońskiego i Karoliny Woźniak (uczniów już nie samego Franciszka − lecz Jego syna Stanisława oraz prof. Jerzego Nitonia).
* * *
http://www.mardula-violin.p l/

Ta książka traktuje o człowieku, dziś blisko stuletnim, należącym do ludzi, którzy wciąż budzą podziw i szacunek. Obcowanie z nim wyzwala gdzieś w naszej podświadomości przeczucie, że warto takim człowiekiem być. W czasach nam współczesnych, charakteryzujących się ciągłym pośpiechem, pogonią za dobrami materialnymi i nowościami, jakimi zaskakuje nas technika, zanika przekonanie, że aby uczeń mógł w pełni się rozwinąć, musi go ktoś prowadzić, czuwać nad jego rozwojem, jednym słowem − potrzebuje on swego Mistrza. Takim człowiekiem jest Franciszek Marduła, o którym można śmiało powiedzieć, że swoim życiem i pracą pokazał, kim powinno się być, do jakiego ideału dążyć, aby osiągnąć poziom Mistrza.





«« Powrót do listy wiadomości


 Zapisz w schowku     Drukuj       Zgłoś błąd    11148





Jeżeli znalazłeś/aś błąd, nieaktualną informację lub posiadasz materiały (teksty, zdjęcia, nagrania...), które mogą rozszerzyć zawartość tej strony i możesz je udostępnić - KLIKNIJ TU »»

ZAKOPIAŃSKI PORTAL INTERNETOWY Copyright © MATinternet s.c. - ZAKOPANE 1999-2024