O mały włos nie porwało namiotu.
We wtorek nad ranem zakopiańscy strażacy wyjeżdżali usuwać z dróg powalone pod naporem wiatru drzewa. Już w poniedziałek wieczorem od namiotu ustawionego na dolnej Równi Krupowej profilaktycznie odcięto prąd.
Całonocne powiewy halnego dały się we znaki wielu mieszkańcom Zakopanego. Na Krupówkach tu i ówdzie walały się przeciągnięte z kawiarnianych ogródków przez wiatr (mimo betonowego obciążenia) wielkie reklamowe parasole. Wzdłuż ulic i chodników pojawiły się połamane gałęzie, które nie wytrzymały naporu wiatru. Strażacy kilkukrotnie wzywani byli do usuwania powalonych przez wichurę drzew. - Pierwsze wezwanie odebraliśmy o godz. 4.52 z Cyrhli, gdzie powalone drzewo zablokowało drogę. Usuwanie trwało około 50 minut - mówi kpt. Stanisław Galica, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Zakopanem. Kolejne identyczne wezwanie o godz. 6.44 dotyczyło ul. Sienkiewicza. Tym razem akcja usuwania złamanego drzewa blokującego dojazd do pensjonatu trwała kilkanaście minut.
Już w poniedziałek po godz. 22 na oględziny rozstawionego na dolnej Równi Krupowej namiotu stawiły się władze miasta w osobach wiceburmistrza Wojciecha Solika i komendanta Straży Miejskiej Wiesława Lenarda. - Przybyliśmy też i my na miejsce, żeby sprawdzić stan techniczny lin napinających i mocujących namiot. Po przybyciu elektryka odcięto prąd, w obawie problemów, gdyby namiot porwał go wiatr. Właściciel namiotu postawił w stan gotowości służby ochroniarskie, które pilnowały konstrukcji - sumują fajermani. Dodają, że większych strat nie odnotowano.
(RAV)