Zakopiańska Wiosna Jazzowa.
Rewelacyjny benefis legendarnego zespołu Laboratorium zakończył tegoroczną IV Zakopiańską Wiosnę Jazzową. Przez osiem dni w namiocie festiwalowym na Dolnej Równi Krupowej słuchaliśmy dixielandu, jazzu akustycznego i elektrycznego, jazz-rocka, bluesa i muzyki gospel.
Przedostatni dzień zakopiańskiego festiwalu upłynął pod znakiem jazzu akustycznego. Na początek w namiocie zagrał zespół Simple Acoustic Trio. Pianista Marcin Wasilewski, kontrabasista Sławomir Kurkiewicz i perkusista Michał Miśkiewicz nagrywają na co dzień z Tomaszem Stańko, jednym z najlepszych trębaczy jazzowych na świecie i właśnie jako Tomasz Stańko Quartet uznani zostali w ankiecie Jazz Top 2006 za najlepszy polski zespół akustyczny. Po nich na scenę wyszedł ze swoim kwartetem gitarzysta Maciek Grzywacz, a muzykom towarzyszył gościnnie Zbigniew Namysłowski. Na koniec wieczoru wystąpił kwartet Jana Ptaszyna Wróblewskiego, który odebrał nagrody Jazz Top 2006 dla najlepszego aranżera i saksofonisty barytonowego.
Sobotni wieczór rozpoczął niemiecki trębacz Christoph Titz, który ze swoim zespołem zaserwował dawkę ciekawej, eksperymentalnej muzyki z dużą dawką elektroniki. Po nim na scenę wyszli muzycy legendarnego Laboratorium, czyli Janusz Grzywacz, Marek Stryszowski i Krzysztof Ścierański.
- Można powiedzieć, że Laboratorium jest polskim odpowiednikiem Weather Report - mówił prowadzący koncert Paweł Brodowski, redaktor naczelny "Jazz Forum". - Janusz Grzywacz to taki nasz Joe Zawinul, Marek Stryszowski to Wayne Shorter, a Krzysztof Ścierański jest polskim Jaco Pastoriusem.
- Jechaliśmy do Zakopanego w strasznym korku. Zdziwiło nas, dlaczego ci wszyscy ludzie jadą tutaj w sobotę - przecież długi weekend się już kończy. Kiedy zapytałem o to jednego z policjantów, usłyszałem: "Panie, to pan nie wie? Laboratorium przyjechało do Zakopanego!" - śmiał się Marek Stryszowski.
Muzycy zaprezentowali porywający jazz-rock, przypominając swoje najsłynniejsze utwory, m.in. "Diver", "Room nr 210" i "Flamenco na miękko". Bisowali tylko raz, chociaż publiczność nie chciała im odpuścić.
- Proszę nas wybaczyć, ale nie widzieliśmy się dwadzieścia lat i czeka nas ciężka noc - tłumaczył Stryszowski.
Zakopiańska Wiosna Jazzowa zakończyła się bardzo mocnym akcentem i już teraz można powiedzieć, że jest jedną z najważniejszych imprez jazzowych w Polsce. W przyszłym roku ma być podobno krócej, ale intensywniej - czekamy z niecierpliwością.
(KOV)