Nikt z zawodników nie myśli o zwycięstwie, ale o dotarciu do mety.
Od środy na morderczych trasach Podhala w rajdzie North Face rywalizuje ponad dwustu zawodników. Ci, którzy wystartowali w kategorii zawodowców mają do pokonania ponad 300 kilometrów. Dziś po południu spodziewani są na mecie w Zakopanem najlepsi zawodowcy.
Uczestnicy wyruszyli na trasę w środę punktualnie o godz. 10 z Równi Krupowej. Czeka ich nie lada wyzwanie. Zabawa zaczyna się od biegu na orientację. Następnie zawodnicy muszą pokonać etap na rowerze, kajaku, tratwie i rolkach. Przed startem nie kryli więc tremy i emocji.
- To naturalne, że się boję. Szczególnie, że startuję na trasie dla zawodowców - mówi Joasia. Wymogi rajdu są takie, że współzawodniczą ze sobą drużyny. U amatorów to są dwie osoby, a u zawodowców cztery. W każdej drużynie winna znaleźć się przynajmniej jedna kobieta.
A czego zawodnicy obawiają się najbardziej? - Chyba kajaków - zastanawia się Paweł. - Jest zimno i przepłynięcie dłuższego dystansu może nam zająć sporo czasu i dać mocno we znaki.
Po pierwszej dobie zawodów zapewne każda konkurencja będzie trudna i mordercza. Zmęczenie wyraźnie da o sobie znać. Dlatego wielu uczestników rajdu nawet nie myśli o wygranej, ale o czymś zupełnie innym.
- Uważam, że dla mnie sukcesem będzie samo zakończenie zawodów. Nie liczę na zwycięstwo, ale aby pokonać swoje słabości - mówi Paweł.
Pod Tatry przyjechali najlepsi zawodnicy z całego świata. Nie zabrakło i naszych rodaków specjalizujących się w tak morderczych dyscyplinach.
(bol)