Podziemne przejście dla pieszych, które ma w tym roku powstać w Zakopanem, wciąż wzbudza kontrowersje. Tym razem głos w sprawie zabrało Towarzystwo Opieki nad Zabytkami, broniąc "Redykołki" i krytykując projekt inwestycji pod względem krajobrazowym.
- Czy w związku z planami budowy obwodnicy to przejście jest w ogóle konieczne? Czy nie należy w tym miejscu zrobić raczej początku deptaka po "zakopiańskiej starówce", czyli ulicy Kościeliskiej? - pytała podczas ostatniej sesji Rady Miasta Agata Nowakowska-Wolak, prezes zakopiańskiego oddziału TOnZ. Przekonywała, że projekt jest całkowicie chybiony pod względem krajobrazowym, będzie uciążliwy w realizacji, ryzykowny i nieekonomiczny.
- Część naziemna przejścia będzie się odcinać od otaczającej ją architektury i nie będzie z nią harmonizować. Tymczasem przeznaczona do rozbiórki zabytkowa "Redykołka" wrosła na stałe w zakopiański krajobraz - argumentowała Agata Nowakowska-Wolak. - Uważamy, że powinno się jeszcze raz przeprowadzić bilans zysków i strat tej inwestycji. Zaplanowane na nią pieniądze można przeznaczyć na kompleksowe rozwiązanie problemu komunikacyjnego miasta.
- Po pierwsze, decyzje już zapadły, więc ten wniosek jest spóźniony - przypomniał Krzysztof Kiełb, wiceprzewodniczący komisji urbanistyki, architektury i planowania przestrzennego Rady Miasta. - Wszyscy szanujemy ochronę zabytków i krajobrazu, ale w tym wypadku sprawa wygląda zupełnie inaczej. "Redykołka" ma cztery elewacje i tylko jedna z nich wygląda przyzwoicie. Proszę przyjrzeć się, w jakim stanie są te budynki od strony potoku. To, co się tam dzieje urąga wszystkim zasadom, przede wszystkim czystości wód. Zresztą jest to zespół budynków sklecony z kilku obiektów, więc nie stanowi jakiegoś wyjątkowo cennego zabytku. Można go przenieść w inne miejsce.
Zdaniem wiceprzewodniczącego komisji utworzenie deptaku na ulicy Kościeliskiej jest słuszna ideą, ale bardzo przyszłościową. Najpierw muszą powstać obwodnice. Radny bronił także wyglądu naziemnej części przejścia.
- Architektura jest zawsze kontrowersyjna i nigdy nie powstanie taki obiekt, który będzie wszystkim odpowiadał - tłumaczył Krzysztof Kiełb.
- W stu procentach zgadzam się z tym, co powiedział pan Kiełb - wsparł kolegę Jerzy Zacharko. - Weźmy taką "Staszeczkówkę". Jest to obiekt zabytkowy, do którego dobudowano nowoczesną, szklaną bryłę. Całość znakomicie się komponuje i nikt nie ma żadnych pretensji, że coś takiego powstało. Obecna rada poparła już budowę tego przejścia, więc klamka zapadła. Ta inwestycja jest nam potrzebna jak powietrze. (KOV)