Stowarzyszenie na Obronę Prywatnej Własności uważa, że park kulturowy to jawny dowód na rugowanie górali z ich własności.
Awantura o park kulturowy wraca niczym bumerang na każdym posiedzeniu miejskich radnych. Tym razem na czwartkowej sesji rady miasta do dyskusji włączyła się Bożena Gąsienica-Byrcyn.
Chcą nas wywłaszczyć
Sala konferencyjna na czwartkowej sesji rady miasta wypełniła się przeciwnikami utworzonego Parku Kulturowego Kotliny Zakopiańskiej. W imieniu powołanego przez rodzinę Byrcynów Stowarzyszenia na Obronę Prywatnej Własności wystąpiła Bożena Gąsienica-Byrcyn.
- Uważamy, że powołany park kulturowy to jawny dowód rugowania górali z ich własności - grzmiała z mównicy. - I nie chodzi tutaj wcale o ochronę przed deweloperami, ale o wywłaszczenie nieruchomości pod obiekty sportowe.
Bożena Gąsienica-Byrcyn zarzuciła równocześnie obecnym władzom Zakopanego, że postępują tak samo jak wcześniejsi włodarze miasta.
- Kontynuują politykę zarabiania na cudzych gruntach. Chcą przymusić górali do ich sprzedaży po niższych cenach - oburzała się przedstawiciela Stowarzyszenia. - Czujemy się cały czas dyskryminowani.
To wyście krzyczeli
Atmosfera wybitnie się zaogniła. Burmistrz Janusz Majcher starał się wytłumaczyć ludziom, że obecne ustalenia co do parku kulturowego nie są ostateczne.
- Jest to przejściowa forma. Już dwukrotnie były zmieniane granice parku. Kolejne będą po wakacjach - zapowiadał burmistrz.
W sali rozległy się okrzyki, że tak samo było za komuny.
- Żeby ta przejściowa forma nie trwała ze 100 lat - krzyczeli mieszkańcy.
Radny z komisji architektury Jan Karpiel-Bułecka stwierdził, że zarzuty mieszkańców są bardzo krzywdzące.
- Zabrzmiało to tak, jakby wszyscy pracownicy urzędu chcieli zrobić ludziom na złość. A tak nie jest. To wyście sami krzyczeli, że powstają apartamentowce i trzeba temu położyć kres - mówił. - Nie było innej możliwości powstrzymania zabudowy.
Zabudują Gubałówkę?
Czwartkowe wystąpienie Bożeny Gąsienicy-Byrcyn to jawny dowód na to, że owa rodzina chce zabudować działki, które niegdyś leżały na trasie narciarskiej. Przypomnijmy, że kilka tygodni temu ujawniliśmy jako pierwsi wniosek rodziny Byrcynów o przekwalifikowanie ich działek na zboczu Gubałówki na budowlane, złożony w urzędzie miasta ponad pół roku temu. Co zastanawia - gdy zablokowano trasę Byrcynowie mówili, że chcą prowadzić na tych terenach działalność rolniczą. Krzyczeli, że PKL poprzez obsługę trasy narciarskiej niszczy unikatową przyrodę terenu. W końcu wyszły na jaw prawdziwe zamiary rodziny Byrcynów.
Łukasz Bobek
Od redakcji
Jak teraz widać negocjacje w sprawie Gubałówki to czysta farsa. Rodzina Byrcynów od samego początku chyba nie chciała się dogadać. Mimo wielu rozmów nadal nie określiła jasno pod jakimi warunkami zgodziłaby się na funkcjonowanie trasy narciarskiej. Postępu w negocjacjach nie było, za to na działce Byrcynów pojawiły się drzewa i płot, a potem ujawniliśmy, że został złożony wniosek o przekwalifikowanie terenu na budowlany. Trudno tu więc doszukać się dobrej woli ze strony rodziny Byrcynów, a burmistrz Zakopanego jako negocjator chyba rozbił się o ścianę góralskiego uporu. Podcinamy gałąź, na której siedzimy. W złej godzinie kiedyś publicznie powiedziałem, że na konflikt to i dziesięć lat rozmów za mało. Słowa te niestety się sprawdzają.
Przemysław Bolechowski