Nie zauważono zwłok, bo było pełno śmieci.
W potoku przy spółce Sewik niedawno znaleziono zwłoki mężczyzny. Jak się okazało ciało, zanim na nie natrafiono, leżało w wodzie cztery dni.
Odnaleziony w potoku mężczyzna to 79-letni Jan P. z Harendy.
- Ja znałem tego pana. Kilka dni temu wywrócił się na chodniku, po czym wezwaliśmy po niego karetkę - wspomina radny Leszek Dorula.
Mieszkaniec Harendy wypisał się ze szpitala na własne żądanie. Prawdopodobnie w wyniku uderzenia nie był jednak w stanie sam wrócić do domu. Zamiast skręcić na Spyrkówkę poszedł w stronę Sewiku, gdzie zapewne wpadł do wody i zmarł.
Ciała przez cztery dni nikt nie zauważył, bo cały potok był zaśmiecony. Zwłoki leżały obok materaca i innych śmieci. Po prostu nie było ich widać pośród tych śmieci.
Łukasz Bobek