Z jednej strony pasażerowie cieszą się, bo będzie więcej busów. Z drugiej jednak przewoźnicy czują się szykanowani.
Zakopane wzięło się w końcu za uporządkowanie kwestii transportu osób na terenie miasta. Okazuje się, że teraz każdy może zostać przewoźnikiem i licencję otrzyma niezależnie od zapotrzebowania na danym odcinku trasy.
Licencja murowana
Nowe regulacja, jak zapewnia Robert Chowaniec z wydziału drogownictwa i transportu zakopiańskiego urzędu miasta, będą w końcu spójne z ustawą o transporcie drogowym.
- Zgodnie z prawem, miasto nie może zanegować wniosku o licencję na transport osób, o ile składający takie wniosek spełnia wszelkie wymagane normy - tłumaczy Robert Chowaniec. - Urząd miasta może zbadać, czy na danej trasie konieczny jest kolejny przewoźnik czy nie.
Jednak nawet gdy analizy wykażą, że nie jest konieczny kolejny przewoźnik, to i tak licencja musi być wydana.
- W przypadku odmowy wnioskodawca może skierować sprawę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego - wyjaśnia Robert Chowaniec.
Oznacza to zatem, że niemal każdy może starać się o zezwolenie na przewóz osób. Okazuje się bowiem, że w kolejce po licencję stanęli już prawie wszyscy przewoźnicy, którzy nie dostali licencji od byłego wiceburmistrza Krzysztofa O., który zresztą za to został skazany nieprawomocnym wyrokiem sądu.
Nowe obowiązki
Zgodnie z nowymi ustaleniami, w mieście na przewoźników spadnie także zadbanie o własne rozkłady jazdy.
- To oni sami będą musieli rozkleić je na przystankach. Jest to w końcu dla nich pewna forma reklamy. Miasto nie może w tym uczestniczyć. Poza tym jest to zgodne z ustawą o transporcie drogowym - wyjaśnia Robert Chowaniec.
W pierwszych planach pojawił się także pomysł zmuszenia przewoźników do podpisania umowy z firmą sprzątającą przystanki, tak aby to oni ponosili koszty utrzymania porządku. Do tej pory czyniło to miasto.
Z tym nie zgadzają się jednak przewoźnicy. Według Jakuba Karpińskiego ze Zrzeszenia Transportu Prywatnego, jest to niezgodne z wymienianą wyżej ustawą.
- Miastu nie wolno nam tego odgórnie narzucić. Byłoby to podwójne płacenie, bo przecież sprzątanie ulic z przystankami opłacane jest z podatków - wyjaśnia Jakub Karpiński. Decyzja odnośnie do sprzątania ostatecznie nie zapadła.
Kontrole, kontrole
Wypełnianie wszystkich koniecznych zobowiązań będzie ściśle kontrolowane. Już nie tylko policja będzie sprawdzać busy i kierowców, ale także Inspekcja Transportu Drogowego oraz wytypowani z ramienia Urzędu Miasta Zakopane i Starostwa Tatrzańskiego kontrolerzy. Sprawdzą nie tylko czy dany przewoźnik ma aktualną licencję, a także czy wykonuje zgodnie z planem swoje kursy. Kontroli podlegać ma również schludność i kultura osobista kierowcy, a także czystość wewnątrz pojazdu.
- Sprawdzane będzie także to, czy przewoźnicy udostępnili w widocznym dla pasażera miejscu wszelkie konieczne informacje o sobie i swojej licencji - mówi Robert Chowaniec.
To wręcz przeraża przewoźników.
- Robi się nam państwo policyjne - uważa Jakub Karpiński. - Kontrole są potrzebne, ale nie w takim natężeniu. Nie da się rzetelnie pracować mając nad głową inspektora transportu drogowego. Dochodzi do jakiegoś paradoksu. To nie jest kontrola, tylko szykanowanie przewoźników w Zakopanem.
Pocieszające jest to, że coś się w Zakopanem w sprawach transportu dzieje. Niepokoi zaś, że wciąż nie można znaleźć w tej sprawie złotego środka.
Łukasz Bobek