Posiady z Anitą Marczułajtis.
Anita Marczułajtis-Łodzińska była bohaterką tradycyjnych, wtorkowych posiadów góralskich w "Białej Izbie" zakopiańskiego Związku Podhalan. Spotkanie "Żyję w ustawicznym zachwycie" połączone było z wernisażem wystawy malarstwa Anity.
- To dla mnie ogromnie wzruszająca chwila, bo moje obrazy po raz pierwszy ujrzały światło dzienne. Ich historia jest tak zakręcona jak moje życie, które ostatnio wydało takie piękne owoce - mówiła Anita Marczułajtis-Łodzińska, która trzy miesiące temu powiła bliźniaki. - Maluję dzięki moim rodzicom, a przede wszystkim dzięki mojej mamie, która namówiła mnie, żebym zdawała do liceum plastycznego. Byłam jednak bardzo zakompleksiona i z zazdrością przyglądałam się moim rówieśnikom przy sztalugach. Mnie znacznie lepiej wychodziło skręcanie na nartach.
Góralka z Poronina opowiadała o swojej edukacji w "Kenarze" pod okiem Arkadiusza Walocha, krótkiej przygodzie z historią sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim, działalności mendżerskiej dla swojej siostry Jagny, studiach etnograficznych w Warszawie i pierwszych obrazach, które zawsze najpierw trafiały do "muzeum wyobraźni".
- Zawsze maluję dla konkretnych ludzi, dla konkretnych sytuacji, które energetycznie zadziałały w moim życiu - mówiła autorka. (KOV)
Fot. Michał M. Kowalski
|
Obrazy Anity to nowoczesne kompozycje z akcentami ludowymi w energetycznych kolorach |