Z działki przy ul. Krzeptowskiego zniknęło prawie pół hektara lasu. Sprawą zajęła się prokuratura.
Władze Zakopanego i prokuratura rejonowa wyjaśniają okoliczności wycięcia blisko pół hektara lasu na granicy Zakopanego i Kościeliska. W krótkim czasie z malowniczej działki wycięto i wykarczowano sporo drzew. Sąsiedzi twierdzą, że nie wiedzą kto dokonał dzieła zniszczenia. Sprawę teraz badają organy ścigania. Za nielegalną wycinkę drzew grożą astronomiczne kary finansowe.
Do zdarzenia doszło na działce położonej na uboczu, pośrodku ul. Krzeptowskiego łączącej Zakopane z Kościeliskiem, niemal na samej granicy obu miejscowości. Gdy mieszkańcy zauważyli dewastację, powiadomili radnego, a on zwrócił się z tym do władz miasta.
- Gdy tylko otrzymaliśmy informację, pojechaliśmy na wizję lokalną - opowiada wiceburmistrz Zakopanego Wojciech Solik. - Widok był porażający. Cała połać lasu wycięta i zniszczona. Ponieważ istniało podejrzenie, że las mógł zostać wycięty nielegalnie, o całej sprawie powiadomiliśmy prokuraturę. Ona ustali czy doszło do tego za zgodą właściciela, czy też zrobił to ktoś inny.
Okoliczni mieszkańcy niechętnie wypowiadają się na temat całej sprawy.
- Jeździli tu z drewnem - opowiada siedzący przed chałupą pan Stanisław. - Ale kto i co, to ja nie wiem. Tu non stop coś się tnie i piłuje. A czy się boję, że powstanie tu apartamentowiec? Ja już stary, niewiele mnie obchodzi, co tu się dzieje.
Inna sąsiadka wykarczowanego lasu mówi, że widziała jak to właściciel działki porządkował swój teren. - To były wiatrołomy, więc porządkował - zarzeka się pani Franciszka. - Nic nie wiem, żeby tu co zdrowego wycinał. Owszem widziałam, jak jeździł takim ogromnym spychaczem na gąsienicach, ale on równał sobie tylko teren. Nie sądzę, żeby tu coś budował, bo na takie przedsięwzięcia to trzeba mieć kupę pieniędzy. No, chyba że komuś zamierza sprzedać ten teren.
Cała działka, na której do niedawna rósł ogromny świerkowy las, robi teraz fatalne wrażenie - zryta ziemia i resztki pni drzewnych. Można rzec, że teren przygotowany pod plac budowy.
Faktyczny przebieg wydarzeń i intencje właściciela terenu wyjaśni już zapewne prokuratura.
Gdyby okazało się, że wycinka była nielegalna, to na sprawcę czekają iście drakońskie kary. Za nielegalną wycinkę stawki sięgają kilku tysięcy złotych za jedno drzewo.
Przemysław Bolechowski