Kontrola wypadła źle - mówi burmistrz Zakopanego. Nie było źle - twierdzi naczelnik architektury.
Przez trzy miesiące w wydziale architektury zakopiańskiego Urzędu Miasta "gościli" kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli.
- Jesteśmy po bardzo wnikliwej kontroli w wydziale architektury - informuje Janusz Majcher, burmistrz Zakopanego. - Niestety, kontrolerzy wystawili złą ocenę pracy w tym wydziale.
Najwyższa Izba Kontroli uznała, że wydawane były uznaniowe wnioski. Chociażby w przypadku Pardałówki - odnośnie do wydanych warunków zabudowy. Nasze wyjaśnienia nie zostały przyjęte. Wyniki kontroli NIK potwierdziło także Samorządowe Kolegium Odwoławcze.
Burmistrz wyjaśnił, że gmina była o krok od prokuratury. Zamierza, jak podkreśla, w tej sprawie wyciągnąć konsekwencje i wnioski na przyszłość, jak nie powinien być prowadzony wydział. Zapowiedział w nim zmiany, ale nie wyjaśnił, czy na stanowisku naczelnika.
Naczelnik wydziału architektury Jerzy Chlebiński jest zaskoczony słowami burmistrza. Uważa on, że 3-miesięczna kontrola w jego wydziale wcale nie wypadła źle.
- Sprawdzane były sprawy od 2003 roku, ale w zasadzie kontrola objęła i te sprzed 10 lat. Myślę, że przy tym bałaganie prawnym, który od kilku już lat trwa w Polsce, wyszliśmy z tej kontroli NIK przyzwoicie i obronną ręką. Gdyby coś było nie tak, znaleźlibyśmy się w prokuraturze - podkreśla Jerzy Chlebiński. - Przede wszystkim miała ona charakter doradczo-kontrolny, a nie aby komuś dać w łeb!
Naczelnik twierdzi, że nie było pod adresem wydziału poważnych zarzutów, a te, które były, udało się mu odeprzeć. Mówi, że kontrola zakończyła się jedynie zaleceniami, m.in. by zintensyfikować prace nad nowym planem zagospodarowania oraz nowym studium. Ale, jak zaznacza Jerzy Chlebiński, te prace już trwają. I ich tempo niezupełnie zależy od niego i jego wydziału.
(hak)