Przez trzydzieści lat zakopiańczycy, silnie wspierani przez najrozmaitsze kręgi artystyczno-kulturalne z całej Polski, debaty ogólnonarodowe, apele artystów, ludzi sławnych - walczyli o przywrócenie do życia ponadstuletniego legendarnego hotelu Morskie Oko przy Krupówkach oraz znajdującej się w nim sali teatralno-balowej.

- Dziś składam absolutną obietnicę: przywrócę świetność hotelowi, jeszcze większą niż kiedyś - poinformował na posiedzeniu Towarzystwa Opieki nad Zabytkami znany zakopiański biznesmen, Andrzej Stoch, obecny właściciel Morskiego Oka.

Od hotelu do magazynu ziemniaków

Najmłodszemu pokoleniu zakopiańczyków legendarny hotel kojarzy się z kawiarnią, gabinetem figur woskowych, dyskoteką i ziejącym pustką budynkiem z rozwieszonymi na nim wielkimi reklamami. Ale starsze pokolenie, które przez tyle lat domagało się rewitalizacji Morskiego Oka, pamięta wspaniałe czasy gdy hotel tętnił życiem. - Kto tam nie występował na scenie, jakież tam bale były! - przypomnieli czasy świetności hotelu aktorzy Studium Słowa. Cała Polska bywała w "Morskim" na odczytach, koncertach, kabaretach, kompletach, modnych rautach literackich, występach najsłynniejszych: Modrzejewskiej, Ordonówny, Sari, Kiepury, na spotkaniach autorskich Kasprowicza, Żeromskiego, Przybyszewskiego, Tetmajera. Tu można było spotkać takich polityków, jak Witos, Korfanty, Daszyński. Działał Teatr Witkiewicza, teatr Towarzystwa Miłośników Teatru im. H. Modrzejewskiej. Schyłek zaczął się, gdy hotel przejęło przedsiębiorstwo Tatry. - W 1978 r. halny zwiał dach i sala teatralna została zamknięta. Powstał tam magazyn na ziemniaki i kapustę - przypomnieli starsi zakopiańczycy.

Andrzej Stoch obiecuje

W 1990 r. obiekt kupił Andrzej Stoch. - Stan budynku był bardzo zły. Trzymano tam rupiecie - twierdzi obecny właściciel. Od tego czasu próbuje hotel wyremontować, ale jak mówi zakopiańskie władze nie były mu dotąd przychylne. - Po 16 latach burmistrz Zakopanego zainteresował się "Morskim" - mówi biznesmen. - Myślę, że teraz, jeżeli władze nie będą mi przeszkadzać, do pięciu miesięcy powinienem mieć projekt. I zacznę robić salę. Składam zobowiązanie, że nic innego tam nie powstanie. Chciałbym, aby tam była sala kabaretowo-teatralna: miejsce na duże spektakle, koncerty, występy - obiecuje Andrzej Stoch. Właściciel zamierza zrobić jeszcze tego lata dach (bo obiekt przykryty jest tylko papą) i elewację. - Jędruś, cieszymy się wszyscy z tego ogromnie. Ale gdy ty nie dotrzymasz słowa, to cię obijemy! - żartował Wincenty Galica, honorowy członek Związku Podhalan.

Halina Kraczyńska