Z Podhala do Włoch.
Wczoraj do Włoch odjechał pierwszy transport jagniąt. Skup zwierząt z całego Podhala, a także z powiatów limanowskiego i sądeckiego, potrwa do 2 kwietnia.
Odbywa się on w Leśnicy. W tutejszej bazie eksportowej, jedynej na Podhalu, mieści się jednorazowo ok. 600 zwierząt. Druga w regionie baza otwarta została w Skawie. Wczoraj pod leśnicką bazą ustawiło się kilkanaście furmanek, którymi gospodarze przywieźli jagnięta na skup. Przyjechały też dwie potężne ciężarówki z Włoch. Wczoraj baza pełna była meczących jagniąt. Wcześniej każde zwierzę zostało zakolczykowane, zbadane i zważone, tak by stało się zadość dokładnym unijnym przepisom. Hodowcy mają nadzieję, że w tym roku sprzedadzą więcej zwierząt niż w roku ubiegłym.
- To była porażka. Włosi kupili tylko około 25 tysięcy jagniąt, a hodowcy z Podhala nie dopilnowali zwierząt, i były one zbyt ciężkie. Ważyły około 15 kilogramów, a wymagana przez Włochów waga to 10-14 kg. Stało się tak dlatego, że w ubiegłym roku święta były późno; ale i tak hodowcy powinni byli pilnować wagi - mówi Jan Janczy, dyrektor Biura Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz.
Szacuje się, że w tym roku - o ile dopiszą eksporterzy - z Podhala do Włoch powinno zostać sprzedanych ok. 30 tysięcy jagniąt. Ceny podobne są do tych z roku ubiegłego - Włosi płacą 9 zł za kilogram jagnięciny. - Słowacy jednak sprzedają kilogram za 75 koron, czyli ok. 8 zł, co miesza nam trochę szyki. Coraz więcej owiec eksportuje się także z Rumunii - mówi Jan Janczy.
W połowie lat 80., gdy ruszył eksport jagniąt z Podhala, rocznie sprzedawano ok. 100 tys. owiec. - Taki był odgórnie wyznaczony kontyngent, ale hodowcy zgłaszali ze 200 tys. jagniąt. Do rękoczynów dochodziło, bo każdy chciał sprzedać swoje. Z drugiej strony wtedy wiele jagniąt odpadało po badaniach weterynaryjnych. Teraz hodowcy lepiej dbają o zwierzęta, nauczyli się tego. Zazwyczaj, gdy ktoś chce sprzedać np. 10 sztuk, najczęściej wszystkie są do eksportu dopuszczane - mówi Jan Janczy.
Transport jagniąt z Podhala trwa ok. 20-24 godzin - w zależności od tego, do której części Włoch ma trafić. Zwierzęta z Podhala eksportowane są głównie do południowych Włoch, tam, gdzie najżywsza jest tradycja podawania na wielkanocnym stole jagnięcia w całości. Ciężarówki nie są już badane przez inspekcje na granicy. - Jesteśmy przecież w Unii - tłumaczy Jan Janczy.
Wiele wymogów i przepisów trzeba jednak spełnić, zanim zwierzęta trafią do auta - od dokładnego ich zbadania do zapewnienia im odpowiednich warunków w specjalnie dostosowanej do transportu ciężarówce. Unijne służby sanitarne - dzięki dokładnym rejestrom oraz temu, że zwierzęta są zakolczykowane - są w stanie trafić do każdego z odbiorców, od którego zwierzę zostało kupione.
Jak podkreśla Jan Janczy, jedna baza w Leśnicy oraz druga w Skawie nie starczają na potrzeby hodowców z czterech powiatów - tatrzańskiego, nowotarskiego, limanowskiego i nowosądeckiego. W roku ubiegłym nieoficjalnie - oprócz bazy - działały także punkty skupu. Ze względu na przepisy unijne w tym roku jagnięta skupowane są jedynie w dopuszczonych przez inspekcję weterynaryjną bazach eksportowych.
Tekst i fot. (AGN)