Od sprzątania do odśnieżania.
Podhalańscy drogowcy za wcześnie odstawili pługi. Ostatni atak zimy zaskoczył niemal wszystkich na Podhalu. Jeszcze w niedzielę temperatura w tej części Małopolski wynosiła 10 stopni powyżej zera. Z samego rana w poniedziałek pojawiły się silnie opady śniegu. Temperatura spadła do zera.
Tempo opadów było tak duże, że niektóre drogi błyskawicznie i całkowicie się zabieliły. A dodatkowo brak mrozu spowodował, że na zakopiańskich ulicach i chodnikach pojawiła się prawdziwa śnieżna breja. Utrudnione życie mieli nie tylko piesi, ale również kierowcy. Przykładowo droga do Kuźnic przez kilka godzin była dla samochodów osobowych niemal nieprzejezdna. Dopiero w godzinach popołudniowych sytuacja na drogach i chodnikach poprawiła się.
- Te opady nas dziwnie zaskoczyły, bo kilka dni temu napisałem oficjalne pismo do firmy zajmującej się odśnieżaniem, żeby zakończyć już zimową akcję - mówi z uśmiechem wiceburmistrz Zakopanego Wojciech Solik.
Drogowcy przez ostatnich kilka dni zajmowali się już pozimowymi porządkami. Sprzątali między innymi chodniki i ulice ze śmieci, które się pojawiły, gdy zszedł śnieg.
- Szybko jednak musieli wrócić do pracy - zaznacza Wojciech Solik. - Pierwszy pług na drogach pojawił się o godz. 12.
I tak drogowcy musieli się przestawić od sprzątania do ponownego odśnieżania...
(łb)