Jak z działki budowlanej zrobiono nieużytek.
Niedawno skończył się w zakopiańskim sądzie proces w sprawie samowoli budowlanej przy ul. Smrekowej w Zakopanem. Rozwiązanie okazało się tym bardziej dziwne, że sąd umorzył śledztwo z powodu przedawnienia, przyznając równocześnie, że popełniono przestępstwo.
Cała sprawa zaczęła się w 2000 roku, gdy sąsiad Kazimierza Zelka poprosił go zgodę na rozbudowę istniejącego budynku. Zaznaczał przy tym, że wszelka modernizacja zostanie dokonana przy użyciu materiałów niepalnych, czyli nie z drewna. Takie oświadczenie trafiło także do wydziału urbanistyki i architektury urzędu miasta Zakopane. - Byłem wówczas przekonany, że wszystko będzie dobrze - wspomina Kazimierz Zelek.
Tymczasem okazało się, że sąsiad zrobił coś zupełnie innego. Rozbudował dom wykorzystując do tego drewno. Zawiadomiona straż miejska przekazała sprawę do powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Równocześnie Kazimierz Zelek widząc, że poprzez poczynania sąsiada jego działka stała się nieużytkiem, zgłosił w 2004 roku do zakopiańskiej prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
Sprawa ciągnęła się aż do marca 2007 r. Ostatecznie sąd umorzył śledztwo z powodu przedawnienia przestępstwa.
- Co dziwne, w uzasadnieniu sąd przyznał mi rację, a tym samym potwierdził, że popełniono przestępstwo - mówi Kazimierz Zelek. - Mi jednak nic to nie dało. Córka chciała wybudować dom, a okazuje się, że już nie może.
Tak więc okazuje się, że jednak nie zawsze życzliwość popłaca.
(łb)