E-mail Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Nowiny
 Przegląd prasy i nowin
   Zakopane
   Tatry
   Podhale
   Kultura
   Narty
Felietony
Opowiadania
Multimedia
Gastronomia
Fotoreportaże
Dziennikarze PPWSZ
Kalendarz imprez
Pogoda/kamery
Ogłoszenia
Forum dyskusyjne
Redakcja
 Reklama
Zakopane, Tatry, Podhale
E-mail
Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Zakopane
 nawigacja:  Z-ne.pl » Portal Zakopiański

Podhale
Zima na pół gwizdka
 dodano: 16 Marca 2007    (źródło: Gazeta Krakowska - www.gk.pl - 2007/03/16)

Kryzys w narciarskim biznesie. Właściciele liczą na pomoc tatrzańskich gmin.


Właściciele wyciągów z Podhala mówią już o klęsce żywiołowej, bo takiej zimy nie było od 100 lat. Jeszcze dwie tak ciepłe i zostanie narciarzom - wróżą złowieszczo - tylko Kasprowy Wierch. Ci w najgorszej sytuacji udali się do gmin, by te pomogły. Ale nie wszystkie się kwapią do pomocy. Właściciele wyciągów zaczynają pierwsze, wstępne szacowanie strat. Bo na zyski w tym sezonie niewielu może liczyć.

Z ołówkiem w ręku

- Zakładaliśmy, że będziemy jeździć 100 dni - mówi Stanisław Buńda, przedstawiciel stacji narciarskiej w Małym Cichem. - Cały luty kursowaliśmy, w styczniu trochę. W sumie pełną parą pracowaliśmy przez 50 dni, czyli połowę.

Tak samo wyglądają wyliczenia u innych właścicieli. - Mieliśmy w stosunku do ubiegłego sezonu 50-procentową zimę - twierdzi Marian Strama, właściciel kompleksu wyciągów pod Nosalem. - Ale, niestety, najlepszy okres gdy zarabiamy, czyli świąteczno-noworoczny, przepadł. Zaczęliśmy tak pełną parą dopiero 21 stycznia. I nie mogę powiedzieć, mieliśmy w ferie bardzo duży ruch, zwłaszcza w czasie warszawskich. I ferie, które były bardzo dobrze w tym roku rozłożone, nas uratowały. A potem jeszcze po feriach, nie wiadomo dlaczego pojawili się narciarze z Anglii i Skandynawii. Myślę, że jeszcze do Wielkanocy pojeździmy.

Nie było zimy, nie będzie inwestycji

Pan Marian mówi, że komornik im nie grozi, dadzą sobie radę, choć nie ukrywa, że zadłużenie mają. - Będziemy musieli odłożyć planowane inwestycje i ratować się jakoś przyszłym rokiem - wyjaśnia właściciel wyciągów spod Nosala. Nawet nie wyobraża sobie, jak zresztą i inni, że przyszłoroczna zima może być taka sama.

- Jeżeli takie będą zimy następne, jak ta ostatnia, i w następnych latach będą występować u nas takie anomalia pogodowe, biznes narciarski dotkliwie to odczuje - podkreśla Waldemar Sobański, właściciel stacji narciarskiej na Polanie Szymoszkowej. - W Europie już teraz na skutek ocieplenia klimatu wstrzymane zostało udzielanie kredytów stacjom poniżej 1500 m n. p. m. U nas jest tylko jedna taka stacja, na Kasprowym Wierchu. A wiadomo, że ten biznes jest typowo kredytowy, bo nikt na tak kosztowne inwestycje nie wykłada z własnej kieszeni.

Nie wszędzie było tragicznie

Jak mówi jednak pan Waldemar, stacja na Szymoszkowej, choć też zarabiała "na pół gwizdka", to w tragicznej sytuacji nie jest. - Szczęśliwie spłaciliśmy kredyty, ale oczywiście, i my odczuliśmy te niższe obroty. Poza tym - tłumaczy - jesteśmy nietypową stacją narciarską, która zarabia też w sezonie letnim: przejazdami letnimi i basenem. Zawsze zabezpieczamy się na wypadek takiego nieudanego sezonu, lub nawet na dwa.

Ale i na Szymoszkowej planowana inwestycja: całoroczny basen geotermalny odłożona zostanie na rok 2008. W Małym Cichem dopiero trwa sporządzanie bilansu po sezonie, ale na kokosy nie ma co liczyć, co studzi - jak zaznacza Stanisław Buńda - wszelki zapał do inwestycji.

Jan Strączek, prezes spółki Harenda-Wyciągi, też jest na etapie podliczania. - Nie było tej zimy najlepiej. Na razie jednak nie możemy nic więcej powiedzieć, ponieważ cały czas robimy podsumowanie - tłumaczy. - Nie wiemy, ile straciliśmy, bo na początku nie założyliśmy sobie żadnego poziomu do wyrobienia. Nie możemy też stwierdzić, czy planowane inwestycje zostaną odłożone na kolejne lata. Wszystko będzie wiadomo, gdy podsumujemy sezon zimowy.

Początek nie najlepszy

W Witowie, gdzie był to pierwszy sezon dla tamtejszego wyciągu krzesełkowego - nie kryją, że nie był to najszczęśliwszy początek działalności. - Tej zimy było bardzo źle - podsumowuje Stanisław Gut, współwłaściciel stacji narciarskiej w Witowie. - To był dla nas pierwszy rok działalności. Nie orientujemy się do końca jeszcze, jak opłacalny taki wyciąg być powinien. Ale z tego, co mi się wydaje, nawet 50 proc. nie wyrobiliśmy z tego, co powinno być. My to jednak traktujemy jako inwestycję długofalową. Gdy więc pierwszy rok był słaby, to mamy nadzieję, że kolejne będą lepsze. Jeżeli chodzi o kredyty, to mamy bardzo dużo do spłacenia. Jednak jesteśmy już po rozmowach z bankiem, który dał nam leasing. Wynegocjowaliśmy bardzo dobre warunki. Bank poszedł nam na rękę. Będziemy mogli spokojnie spłacać należności.

Tak jak i inni właściciele wyciągów, również w Witowie słaby sezon odbije się na inwestycjach. - Trzeba będzie je odłożyć - mówi Stanisław Gut. - Planowaliśmy w tym roku dokończyć jedną karczmę. Ale położymy jedynie zadaszenie, reszta będzie później.

Pukają do gmin

Ci właściciele stacji, którzy wyjątkowo dotkliwie odczuli brak zimy, szukają, jak twierdzą, pomocy wszędzie. Przede wszystkim pukają do drzwi władz gmin. - Wystąpiliśmy o obniżenie podatku bo uważam, że taki kryzys powinniśmy wspólnie przeżyć, uzyskać jakąś pomoc od gminy Zakopane, skoro co roku wpłacamy spore pieniądze do jej kasy. W moim przypadku ok. 70 tys. zł - wyjaśnia Marian Strama. Dodaje, że na noże nie pójdzie z władzami, gdy ulg nie będzie, jak zresztą zapowiedział w mediach burmistrz - ale zamierza negocjować.

Właściciel stacji na Szymoszkowej, choć pomocy, twierdzi, nie będzie szukać w gminie, przyznaje, że dziwi go polityka władz Zakopanego.

- Obserwując to, co się dzieje w Europie, władze Zakopanego powinny wziąć pod uwagę to z czego nasze miasto żyje. A żyje z turystyki i jeżeli były takie anomalia pogodowe, jest to wystarczający powód, by przynajmniej tym właścicielom wyciągów, którzy weszli dopiero na rynek, pomóc - argumentuje Waldemar Sobański.

Poproszą o ulgi

Po pomoc do gmin zamierzają udać się także właściciele wyciągów z Witowa i Małego Cichego.

- Będziemy także starać się o umorzenie części podatku od nieruchomości w gminie. Sezon w tym roku trwał zaledwie 1,5 miesiąca, a płacić podatek musimy przez cały rok - zapowiada Stanisław Gut. - W naszym przypadku podatek, który co roku odprowadzamy do gminy, to kwota wyższa niż 70 tys. zł. Na pewno wystąpimy do urzędu o pomoc - zaznacza Stanisław Buńda.

Wszyscy modlą się, by więcej takich nerwowych zim nie musieli przeżywać.

Łukasz Bobek, Halina Kraczyńska











«« Powrót do listy wiadomości


 Zapisz w schowku     Drukuj       Zgłoś błąd    767





Jeżeli znalazłeś/aś błąd, nieaktualną informację lub posiadasz materiały (teksty, zdjęcia, nagrania...), które mogą rozszerzyć zawartość tej strony i możesz je udostępnić - KLIKNIJ TU »»

ZAKOPIAŃSKI PORTAL INTERNETOWY Copyright © MATinternet s.c. - ZAKOPANE 1999-2024