Budowa zakopianki wciąż elektryzuje mieszkańców Podhale.
Nie oddamy naszej ziemi! Nie pozwolimy się wyburzyć! Nikt z nami nic nie ustalał, a nawet nie powiedziano nam, że chcą nas wyburzyć - krzyczeli wczoraj zdenerwowani mieszkańcy Podhala na spotkaniu z władzami województwa małopolskiego i Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, które odbyło się w Urzędzie Miasta w Zakopanem.
- My chcemy nową drogę, ale nie naszych wyburzeń. Gdzie wtedy pójdziemy? - mówiła zdenerwowana Józefa Majerczyk-Chromin z Poronina. - Chcecie nas wywłaszczyć. Abyśmy oddali ziemię za darmo. Nie pozwolimy na to!
- Drogi jako takie są potrzebne. Ale bójcie się Boga! Nie projektujcie dróg po naszych domach - apelowała Teresa Staszel-Orłowska z Witowa. - Nikt nigdy do nas nie przyszedł, żeby przedstawić plan inwestycji, żeby w ogóle spytać się jakie jest nasze zdanie.
- Ludzie w Szaflarach, Białym Dunajcu, Poroninie czy Zakopanem są w ogóle niedoinformowani. O tym, że ich domy są przeznaczone do wyburzenia dowiadują się dopiero od komitetów protestacyjnych - mówił Józef Krzeptowski Jasinek reprezentujący Federację Komitetów Protestacyjnych z Podhala.
Zarzuty te odpierał dyrektor GDDKiA Zbigniew Rapciak. Według jego relacji, konsultacji społecznych było bardzo dużo.
- Nie zgadzam się z tym zarzutem - powiedział dyrektor, po czym zgromadzeni na sali mieszkańcy wybuchnęli śmiechem. - Przynajmniej trzy razy prezentowałem ten projekt w tej sali radzie, a także szerszemu gronu publiczności. Następnie odbyły się spotkania w Poroninie, gdzie przybyło 300 osób, a także w innych miejscowościach na trasie z Nowego Targu do Zakopanego.
Zdaniem Zbigniewa Rapciaka, wynikiem tych konsultacji były naniesione na plan zmiany, które dotyczyły m.in. zmiany kategorii drogi z drogi głównej przyspieszonej do drogi głównej.
Wypowiedzi dyrektora GDDKiA wójt Szaflar Stanisław Ślimak podsumował jednoznacznie.
- Dyrektora Rapciaka i jego planów ludzie boją się bardziej nawet niż zapowiedzi nadejścia wielkiej dżumy na Podhalu - zaznaczył.
Podniosły się jednak również głosy osób, które chcą nowej, szerokiej zakopianki.
- A co z tymi wszystkimi ludźmi, którzy mieszkają przy ul. Nowotarskiej czy na Kasprowicza? My od 50 lat czekamy na nową drogę. Cały czas nam mówią, że ona powstanie. A na razie nasze działki są niebudowlane. Nawet zwykłego garażu nie możemy sobie postawić. Ponosimy z tego powodu olbrzymie straty. Kto nam to zrekompensuje? - pytała Stanisława Bafia z Zakopanego.
Byli też i tacy, którzy pogodzili się z faktem, że ich domostwa zostaną wyburzone, a chcieli się dowiedzieć kiedy dokładnie rozpoczną się wykupy ich domów.
- Tego nie jestem w stanie dokładnie powiedzieć. Najpierw muszą być rozpatrzone wszystkie protesty - tłumaczył Zbigniew Rapciak.
Wicewojewoda Andrzej Mucha po wysłuchaniu Podhalan zapowiedział, że przyjrzy się bliżej tej sprawie. - Rolą wojewody jest wyważenie interesów mieszkańców. Dlatego najpierw musimy zapoznać się dokładnie z każdym stanowiskiem - zapowiedział.
Łukasz Bobek