W Teatrze Witkacego.
Koncert Andrzeja i Mai Sikorowskich.
W sobotni wieczór w Teatrze Witkacego powiało krakowsko-greckimi klimatami, które wyczarowali dla licznie przybyłej publiczności Andrzej Sikorowski z córką Mają i towarzyszącym im zespołem.
Lider grupy "Pod Budą" zaśpiewał na początek kilka swoich piosenek, dobrze znanych widzom z wcześniejszych wykonań z krakowską grupą muzyczną, m.in. popularne "Kap, kap, płyną łzy", gdzie w refrenie artysta mógł liczyć na wsparcie publiczności. Maja Sikorowska, która dołączyła do ojca na scenie zaprezentowała głównie piosenki z ich nowej wspólnej płyty "Kraków-Saloniki". Jak przystało na wokalistkę o polsko-greckich korzeniach, zaśpiewała zarówno piosenki w języku polskim, w większości napisane przez Andrzeja Sikorowskiego, jak również greckie. Wspólnie wykonali m.in. piosenkę o Zakopanem, gdzie - jak podkreślił artysta, od lat jest stałym bywalcem.
Po gromkich owacjach, nie obyło się bez bisów. W ostatniej piosence zawarł artysta swój przekaz dla córki w słowach: "Ludziom potrzebne są wzruszenia"... Sobotni wieczór w "Witkacym" był tego wymownym potwierdzeniem. Niezwykłemu rodzinnemu duetowi towarzyszył zespół w składzie: Gertruda Szumańska - instrumenty perkusyjne, Janusz Witko - saksofon i flet, Jarek Kaganiec - instrumenty klawiszowe oraz Marek Tomczyk - gitara.
(WB)