Białka ze swą zimową ofertą stała się prawdziwym hitem wśród narciarzy z całej Polski, a nawet zagranicy, bo szusowali tu nawet Austriacy. Mieszkańcy Białki twierdzą, że zdeklasowała Zakopane, jeśli chodzi o zimową ofertę. W samym Zakopanem parują, że może i Białka osiągnęła pewien sukces, ale jeszcze pod wieloma względami daleko jej do miasta pod Giewontem.

Ale jedno trzeba przyznać Białce: o noclegi w czasie całych ferii turyści bili się (przeciwnie w Zakopanem). W Białce mimo braku śniegu przez cały czas pracowały wszystkie duże stacje, pod Giewontem wyciągi ruszyły pełną parą dopiero pod koniec stycznia.

Pełne obłożenie

- Miałam codziennie po kilkanaście telefonów od ludzi z całej Polski. I choć mówiłam, że mam pełne "obłożenie", to niektórzy mnie wręcz błagali, by im cokolwiek znaleźć, byle to było w Białce. Jeden Ślązak, to nawet chciał u mnie w kotłowni nocować - opowiada góralka wynajmująca kwatery. - Choć proponowałam pokoje u znajomego w Bukowinie, bardzo niedaleko wyciągów w Białce, to nie chcieli, bo interesowała ich tylko nasza wieś.

Sołtys Białki, a zarazem wiceprezes ośrodka na Kotelnicy, Władysław Piszczek mówi, że w całej wsi w czasie ferii brakowało miejsc. - Kto nie zarezerwował pokoi w listopadzie, ten już nie znalazł niczego - twierdzi sołtys. - Białka zarobiła i nikt nie narzeka.

Potwierdza to także wójt gminy Bukowina Tatrzańska Sylwester Pytel. - Moi rodzice wynajmują kwatery i nawet gdyby mieli 50 pokoi, nie mieliby w te ferie żadnych problemów z ich wynajęciem - podkreśla wójt. - A pensjonat przy Kotelnicy miał takie powodzenie, że sprzedałby nawet 1500 miejsc po 100 zł, bez wyżywienia. Tak duże zainteresowanie było w tym roku naszą miejscowością.

I choć zakopiańczycy uśmiechają się z ironią, gdy białczanie chwalą się, że udało im się odebrać Zakopanemu miano zimowej stolicy Polski - to ci nie tracą na pewności siebie: potwierdzają, że Białka jest stolicą nie tylko od tego sezonu, ale od paru lat. I że tylko pod Giewontem - odparowują - tego jakoś nie zauważają. A tu rzeczywiście, choć widzą nowe inwestycje narciarskie i związany z nimi rozwój całej miejscowości - to jakoś zagrożenia dla Zakopanego nie dostrzegają.

Tylko jedna góra?

- Nie sądzę, aby Białka miała to wszystko, co ma Zakopane, przejąć - zaznacza Andrzej Kawecki, prezes Tatrzańskiej Izby Gospodarczej. - Cóż ma Białka? Tak naprawdę atrakcyjną jedną górę i stację narciarską, która rozwija się. A sama Białka? Korki na dojeździe, infrastruktura nie do końca rozwinięta. Myślę, że jeśli już jakieś miasto mamy nazywać zimową stolicą, to jednak Zakopane, mimo wielu problemów do rozwiązania.

Jednak, jak podkreśla Andrzej Kawecki, rozwój Białki powinien dać zakopiańczykom, którzy są na etapie kolejnych kłótni, do myślenia.

- Cieszę się, że w Białce mają takie możliwości - twierdzi Janusz Majcher, burmistrz Zakopanego. - Ale jestem spokojny o nasze miasto, bo na inwestycjach w Białce i Bukowinie zyski czerpie Zakopane. Ludzie tam szusują, u nas szukają atrakcji. Nie ma obawy, że Zakopane zostanie w tyle.

Takiego samego zdania jest starosta tatrzański Andrzej Gąsienica Makowski. - Plusem Zakopanego są jego atmosfera i cały dorobek kulturalny, wypracowywane przez lata - wyjaśnia starosta. - Białka zaczyna dopiero do tego dążyć i mimo szybkiego rozwoju infrastruktury ciągle daleko jej do Zakopanego.

(hak, łb)