Większość osób, które dostają kilkaset zł zapomogi na zakup węgla i tak jest niezadowolona.
Zakopiański ośrodek pomocy społecznej podsumował swoją ubiegłoroczną działalność. Jak się okazało, pieniędzy wystarczyło dla wszystkich, którzy zgłosili się do ośrodka.
W ciągu całego ubiegłego roku ośrodek pomocy społecznej wydał 8 milionów 233 tys. zł, co stanowi prawie 99 proc. planu. Z tego 3 miliony 51 tys. zł pochodziło z budżetu gminy, a 5 milionów 182 tys. to dotacje z budżetu państwa na zadania zlecone gminy.
Najwięcej pieniędzy, bo ponad 4 miliony 775 tys. zł, wydano na świadczenia rodzinne, na co składa się m.in. ubezpieczenie społeczne.
Prawie milion zł wydano na dodatki mieszkaniowe. Na wszelkiego rodzaju zasiłki w ubiegłym roku wydano ponad 661 tys. zł. Była to pomoc okresowa i stała. Wypłacane były głównie z powodu bezrobocia, długotrwałej choroby, czy niepełnosprawności.
Niemal milion zł kosztowało także samo utrzymanie ośrodka pomocy społecznej. W tym 16,5 proc. to koszty związane z opłatami za media, a także za materiały niezbędne do funkcjonowania takiej placówki.
Pozostałe 83,5 proc. to płace i pochodne dla pracowników.
W ciągu ubiegłego roku zakopiański ośrodek pomocy społecznej pomógł 575 rodzinom. Zdecydowana większość osób trafia do ośrodka z powodu ubóstwa a także bezrobocia, niepełnosprawności, czy długotrwałej choroby. Ośrodek pomógł także ponad 150 rodzinom z problemem alkoholowym.
Według Zofii Kułach-Maślany, p. o. kierownika ośrodka, w ubiegłym roku głównymi problemem było to, że do ośrodka pomocy zgłaszają się osoby chore, niepełnosprawne, bezrobotne, a także emeryci i renciści.
Znacznym obciążeniem i zadłużeniem rodzin, które trafiają do ośrodka, są opłaty za mieszkanie i energię elektryczną. Dlatego też w tym kierunku idą oczekiwania ludzi korzystających z pomocy społecznej.
- Podsumowując, pieniądze, które dostaliśmy wystarczyła na wszystkie zaplanowane zadania. Nie było osoby, która przyszła do nas i nie otrzymała pomocy - uważa Zofia Kułach-Maślany. - Oczywiście więcej pieniędzy by się przydało, bo oczekiwania są duże. Wiadomo przecież, że nawet gdybyśmy dali zasiłku kilka tysięcy złotych, to i tak byłoby za mało. Większość osób, które dostają kilkaset złotych wsparcia na zakup węgla cały czas są niezadowolone.
Łukasz Bobek