E-mail Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Nowiny
 Przegląd prasy i nowin
   Zakopane
   Tatry
   Podhale
   Kultura
   Narty
Felietony
Opowiadania
Multimedia
Gastronomia
Fotoreportaże
Dziennikarze PPWSZ
Kalendarz imprez
Pogoda/kamery
Ogłoszenia
Forum dyskusyjne
Redakcja
 Reklama
Zakopane, Tatry, Podhale
E-mail
Hasło
» Załóż konto
» Zapomniałem hasła
Zakopane
 nawigacja:  Z-ne.pl » Portal Zakopiański

Podhale
Skrzypce z duszą lutnika
 dodano: 16 Lutego 2007    (źródło: Dziennik Polski - www.dziennik.krakow.pl - 2007/02/16)
Jan Bobak z synem Grzegorzem w pracowni lutniczej

Wędrówki niecodzienne.

Jak długo robi się skrzypce? Średnio około miesiąca, dwóch; w zależności od chęci, czasu i talentu. Gdy patrzę na skrzypce w pracowni Jana Bobaka, mam wrażenie, jakby każde były inne. - Skrzypce robi się ręcznie i w tym jest ich urok - mówi pan Jan.- Nie ma recepty na dobre skrzypce. To zależy od intuicji tego, kto je robi. Drewno jest niepowtarzalne, za każdym razem o innej strukturze, w przeciwieństwie do plastiku i metalu.


Drewno potrafi być tak kapryśne, że każdy z kilku kawałków pochodzących z jednego pnia może mieć inne brzmienie. Żeby wydawało pożądany dźwięk, musi być sprężyste. Jawor i świerk nadają się do tego najlepiej, pod warunkiem że rosną powyżej 1000 m n.p.m. i do tego w niesprzyjających warunkach; wówczas przyrastają wolno, a słoje są blisko siebie. Dendrolodzy potrafią odróżniać przyrosty wiosenno-letnie od zimowych, ale nie wiedziałem, że specjalistami w tej dziedzinie są... lutnicy! Im węższe słoje, tym drewno jest lepsze na skrzypce, altówki, wiolonczele.

Gdy już wiedziałem, że na spodzie i boczkach instrumentu stosuje się liściasty jawor, na wierzch wybiera świerk, a do lasu nie chodzi na grzyby, tylko szukać odpowiedniego drzewa, zapytałem artystę lutnika Jana Bobaka, co to jest lutnictwo? - To przede wszystkim jest pasja, to zawód, który wybiera się nie z myślą o tym, ile się zarobi, ale jest to coś, co człowiekiem owładnie - odpowiada po chwili zastanowienia.

Droga Jana Bobaka do lutnictwa po raz kolejny potwierdza, jak ważne są marzenia z dzieciństwa. Zaczęło się od przypadkowo podarowanych przez wujka skrzypiec. - Miałem może 5 lat, mieszkałem we wsi Frąckówka, niedaleko Zakopanego - wspomina Jan Bobak. - To wspomnienie skrzypiec podarowanych przez wujka zostało mi w pamięci do dzisiaj. Ciągle mam przed oczyma tamte zdezelowane skrzypce bez strun. Potem zdarzył się kolejny traf, chodził do szkoły podstawowej w Nowym Targu, która sąsiadowała ze szkołą lutniczą, w której uczyli uczniowie Franciszka Marduły, pioniera lutnictwa na Podhalu. Skończył i tę szkołę, ale lutnikiem od razu nie został, do zawodu wrócił dopiero po dziesięciu latach.

Za chlebem, jak wielu na Podhalu, pojechał do Stanów, tam przypadkiem zetknął się z dużym warsztatem lutniczym William Harris Lee w Chicago. Pracował dwa lata - warsztat w warsztat - z Tetsuo Matsudą, artystą urodzonym w Hadachi w Japonii, który przez 4 lata doskonalił swoje umiejętności w Cremonie z takim skutkiem, że później zdobywał srebrne i złote medale za skrzypce i altówki na Międzynarodowym Konkursie im. A. Stradivari w Cremonie i The Violin Society of America, a zaczynał od V nagrody na Międzynarodowym Konkursie Lutniczym im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu (1981)!

- Otworzyły mi się oczy na lutnictwo. Ten człowiek analizował każdą czynność, nawet tę najprostszą i wyciągał wnioski, co można zrobić lepiej - mówi Jan Bobak. Matsuda zaczynał trochę niekonwencjonalnie, kupił dosyć drogie skrzypce, rozebrał je na drobne części, każdą dokładnie obejrzał, po czym złożył je z powrotem. Obecnie w Barrington prowadzi własną firmę Matsuda Violin Studio. - Przez te dwa lata zrobiłem duże postępy, bo nawet w trakcie pobytu w Stanach udało mi się wygrać Międzynarodowy Konkurs Lutniczy im. Henryka Wieniawskiego w 1986 r. instrumentem, który zrobiłem w Chicago - pochwalił się Jan Bobak.

Skąd lutnik wie, że robi dobry instrument? - Potrafię to określić w 70-80 procentach - w oparciu o znajomość materiału, kształtowanie sklepienia, co jest bardzo ważnym czynnikiem dla dźwięku. Ciągle zostaje 30 proc. niewiadomej - mówi pan Jan. - Skrzypce, które wychodzą z naszego warsztatu, są charakterystyczne, robione na wzór starowłoskich, tak jakby wykonane były przed trzema wiekami. Wielu muzyków uważa, że grają jak włoskie, mają ich ciepło i dźwięk. To już jest naszą tajemnicą...

W pracowni pomaga mu syn Grzegorz, który skończył Szkołę Kenara w Zakopanem. Rzeźba i skrzypce tylko na pozór nie mają z sobą nic wspólnego. - Patrzę na lutnictwo z nieco innej strony. Oczywiście, że dźwięk instrumentu to podstawowa sprawa, bo jest to narzędzie pracy muzyka, ale instrument też musi jakoś wyglądać - podkreśla Grzegorz Bobak.

Gdy rozmawiam z ojcem i synem na temat lutnictwa, pytam o tajemnicę tkwiącą w skrzypcach Antonio Stradivariego. Żył ponad 90 lat, pozostawił ok. 1100 egz. skrzypiec, które są przedmiotem pożądania wszystkich instrumentalistów. Niewielu stać jednak na ich posiadanie. Stradivari, jak i Guarneri, Ruggeri, Amati tworzyli słynną szkołę lutniczą w Cremonie. Andrea Amati był założycielem szkoły cremońskiej, a Nicola Amati najsłynniejszy z rodu, był nauczycielem Antonio Stradivariego. - Nie tylko Stradivari, ale właściwie wszyscy lutnicy cremońscy z tamtego okresu są cenieni, a ich instrumenty są poszukiwane - mówi Grzegorz Bobak. - Jest dużo tajemnic i teorii na temat skrzypiec Stradivariego. Mógł on nieświadomie korzystać z drewna, w którym upatruje się cudownych właściwości, a tak naprawdę było ono spławiane drogą morską z Wenecji. Bakterie znajdujące się w wodzie działały na właściwości tego drewna, straciło ono wiele substancji, które blokowały dźwięk.

Pan Jan - jak każdy lutnik - potrafi poznać swój instrument, szczególnie, kiedy ktoś gra solo. Wszystko składa się na dźwięk instrumentu: drewno, struny, podstawek... - Widzimy małe pudełeczko, które ma możliwości, kto wie, czy nie większe niż fortepian w skali dźwiękowej i napięcia muzycznego - mówi Jan Bobak. - Tutaj muzyk potrafi palcem malować, wstawiać kolory w dźwięki. Skrzypce to bardzo wrażliwy instrument, który ma niesamowite możliwości i dlatego każdy element w nich jest tak ważny.

Instrumenty Jana Bobaka znane są na całym świecie. W jego pracowni powstają tylko te o wysokiej jakości, chociaż zdaje sobie sprawę, że ludzi, którzy by grali na instrumentach tej klasy, wielu nie ma. - To są instrumenty, których potrzebują muzycy w orkiestrach, szczególnie soliści. Instrument, oprócz ładnego dźwięku, musi mieć siłę - dodaje pan Jan. - Musi się przebić przez orkiestrę, niewiele instrumentów przejdzie tę próbę. Dźwięk musi docierać nawet do ostatnich rzędów, bo ludzie po to przychodzą na koncert. Nie darmo lutnicy są artystami.

Tekst i fot. RYSZARD M. REMISZEWSKI
 

Artysta testuje swoją nową altówkę










«« Powrót do listy wiadomości


 Zapisz w schowku     Drukuj       Zgłoś błąd    8577





Jeżeli znalazłeś/aś błąd, nieaktualną informację lub posiadasz materiały (teksty, zdjęcia, nagrania...), które mogą rozszerzyć zawartość tej strony i możesz je udostępnić - KLIKNIJ TU »»

ZAKOPIAŃSKI PORTAL INTERNETOWY Copyright © MATinternet s.c. - ZAKOPANE 1999-2024