Brak odpowiedniej współpracy z kuratorami sądowymi a także zupełny brak informacji ze strony policji w sprawie wybryków uczniów są - zdaniem dyrektorów zakopiańskich gimnazjów publicznych - mankamentem, którzy trzeba poprawić.
- Jeżeli któryś z naszych uczniów coś przeskrobie, to w sądzie rodzinnym sprawa toczy się nawet przez dwa lata. Potem taki uczeń, o ile jest jeszcze w szkole, dostaje kuratora sądowego i dopiero od niego dowiadujemy się, że nasz uczeń coś zrobił - mówił na ostatnim posiedzeniu komisji oświaty Bogdan Wojnarski z Gimnazjum nr 2.
- Poza tym takiego kuratora wyznaczonego przez sąd widzimy tylko raz, gdy przychodzi pierwszy raz, przedstawić się.
Taką opinię potwierdza dyrektor Agnieszka Salnikow z Gimnazjum nr 3 na Olczy.
- Nasi uczniowie mają teraz 5-6 kuratorów. Oni raz przyszli i tyle. Uczeń przez dwa lata ma kuratora, a myśmy go widzieli zaledwie raz i to na samym początku - zaznaczała Agnieszka Salnikow.
Poza tym, zdaniem dyrektorów, konieczna jest ściślejsza współpraca z policją.
- Nie może być tak, że gdy policja przesłuchuje naszego ucznia, jest z nim co prawda nauczyciel, albo pedagog szkolny, ale my nigdy nie wiemy o co chodzi. Policja nie mówi nam, czy dany uczeń jest podejrzanym, czy może świadkiem - mówi Bogdan Wojnarski.
Szkoła nie udostępnia także informacji o wybrykach ich uczniów poza placówką.
- Dyrektor musi wiedzieć, że jeden z jego uczniów jest na przykład dilerem narkotykowym albo sam bierze. Wówczas wiadomo, jak z takim uczniem postępować - podkreślał Marek Donatowicz, przewodniczący komisji oświaty a także dyrektor zespołu szkół w Murzasichlu.
(łb)