Choć zima nieszczególna, zakopiańscy ortopedzi mają mnóstwo pracy.
- Myśli pani, że się nudziliśmy w tym sezonie, bo zimy nie było? - pytaniem na pytanie odpowiada Marian Papież, ordynator oddziału urazowo-ortopedycznego w zakopiańskim szpitalu. - Mamy huk roboty! I to nie tylko na oddziale, ale także w ambulatorium, gdzie na dobę przyjmujemy od 80 do 100 pacjentów. A od prawie dwóch tygodni, gdy nastała wreszcie prawdziwa zima, naprawdę mamy tzw. "połamańców" w ilości ogromnej. Ludzie z całej Polski, spragnieni śniegu i nart po prostu rzucili się na stoki i... krzywdę sobie robią.
Od początku sezonu zimowego ambulatorium i oddział udzieliły pomocy ponad 1000 osobom, w większości "połamanych" na stokach lub na chodnikach.
- Zdecydowanie przeważają u nas narciarze, bo i na stokach ciągle dominują narciarze. Stanowią oni ok. 80 procent użytkowników tras, podczas gdy snowboardziści zaledwie 20 procent - twierdzi ordynator zakopiańskiej urazówki. - Jeśli chodzi o naszych pacjentów, 70 procent z nich to narciarze. Snowboardziści stanowią tylko 30 proc. ogólnej liczby.
Najczęstsze urazy wśród miłośników białego szaleństwa, to głównie kontuzje kolan i podudzia.
- Do najcięższych urazów dochodzi w wyniku zderzeń na stokach. Niewątpliwie przoduje tu Białka Tatrzańska - podkreśla ordynator. - Przepustowość wyciągów krzesełkowych jest duża, ludzi więc na trasach jest pełno, a stoki są, jakie są. Robi się więc ciasno.
Niestety, tłok na stokach, jazda carvingowa, zderzenia powodują, że z roku na rok zakopiańscy ortopedzi zimą mają coraz więcej pacjentów w ambulatorium. Coraz więcej też przeprowadzają zabiegów operacyjnych na oddziale i to tych dużych, bo i urazy są coraz cięższe.
(hak)