Urzędnicy Ministerstwa Rolnictwa z wizytą u baców.
Już za tydzień oscypek - jako pierwszy produkt tradycyjny z Polski - otrzyma certyfikat Unii Europejskiej: chronioną nazwę pochodzenia.
- To dopiero połowa drogi do sukcesu. Teraz wszystko zależy od was. Będziecie musieli sami zadbać o jakość wytwarzanego przez was produktu i pilnować, by oscypek nie utracił prestiżowej marki - mówił wczoraj do baców z Podhala Dariusz Goszczyński, zastępca dyrektora Departamentu Rynków Rolnych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Wczoraj w Nowym Targu przedstawiciele ministerstwa spotkali się z kilkudziesięcioma bacami, którzy chcą wytwarzać oryginalny oscypek opatrzony unijnym logo. Był też Jan Janczy, dyrektor Biura Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz oraz starosta tatrzański Andrzej Gąsienica-Makowski.
Otrzymanie nazwy chronionej zakończy około 7-letni proces zmierzający do unormowania przepisów produkcji oscypka i jego odpowiedniej promocji.
Chroniona nazwa pochodzenia oznacza, że ser będzie mógł być produkowany wyłącznie na określonym we wniosku obszarze (Podhale i część Żywiecczyzny), według ściśle określonej procedury, z mleka tylko i wyłącznie polskiej owcy górskiej z domieszką (maksymalnie 40-procentową) mleka krowy czerwonej. Chroniona nazwa pochodzenia jest to najtrudniejszy do osiągnięcia i najbardziej prestiżowy znak unijny chroniący wyroby tradycyjne krajów członkowskich.
Unijne logo zabezpieczy baców przed producentami fałszywych oscypków. - Trzeba raz na zawsze ukrócić to cygaństwo. Jeśli ktoś będzie chciał sprzedawać ser z mleka krowiego, to niech sobie to robi, bo są amatorzy takich produktów, ale niech nie nazywa tego sera oscypkiem! - mówi Jan Janczy. Przed oscypkowymi "piratami" chronić będzie specjalne opakowanie, opatrzone numerem producenta oraz unijnym logo. Wykonane będzie z tworzywa całkowicie biodegradalnego.
- Aby oryginalny oscypek był rozpoznawalny, konieczne jest przeprowadzenie szeroko zakrojonej akcji promocyjnej - tłumaczył bacom Dariusz Goszczyński. Zorganizowanie takiej akcji również będzie spoczywać na producentach. Ministerstwo jednak w ramach programu "Wsparcie Obszarów Wiejskich" będzie mogło zrefundować 70 proc. kosztów akcji.
Unijne logo to jednak nie tylko prestiż i ochrona przed nielegalną konkurencją, ale też wymogi, które będą musieli spełnić bacowie. Po pierwsze - certyfikat weterynaryjny, po drugie - systematyczne kontrole. - Unia Europejska daje wam wyłączność na produkowanie oscypka, ale też wymaga, aby był produkowany zgodnie z recepturą, którą sami podaliście we wniosku - mówi Dariusz Goszczyński. Pierwsze dwie kontrole zostaną przeprowadzone pod koniec kwietnia i w maju. Będą to kontrole pilotażowe, tzn. potencjalne nieprawidłowości, które wychwyci inspekcja, nie spowodują jeszcze zastosowania sankcji. Niestety, bacowie sami będą płacić za kontrole. - Ale też oryginalny oscypek, którego tradycyjna receptura wymaga pracochłonnego przygotowania, będzie droższy niż podróbki. Klient zapłaci więcej za oryginalny produkt - mówi Monika Rzepecka, główny inspektor jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych. Od 2008 r. bacowie będą jednak mogli liczyć na refundację poniesionych kosztów - z programu "Wsparcie Obszarów Wiejskich" każdy producent otrzyma 3500 zł rocznie za wydatki, poniesione w związku z zachowaniem tradycyjnej receptury. Taka kwota obowiązywać będzie przez 2 lata, przez kolejne 3 refundacja ma wynosić 3000 rocznie.
Jak podkreśla Dariusz Goszczyński, za każdy produkt baca otrzyma osobną refundację. Jeśli oprócz oscypka zajmie się wytwarzaniem bryndzy, jej tradycyjna produkcja również będzie mogła być refundowana.
(AGN)