|
nawigacja: Z-ne.pl » Portal Zakopiański |
Tatry
|
Lot ze szczytu
dodano: 7 Czerwca 2005 (źródło: Tygodnik Podhalański)
strona: 1/2 1 2
|
 |
Start z Rysów 2 (fot. Krzysztof Dudzinski) |
Krzysztof Dudziński, dwukrotny Mistrz Polski w paralotniarstwie, ma na swoim koncie wiele lotów z różnych szczytów w kraju, a także na trzech kontynentach. Spośród lotów tatrzańskich najbardziej sobie cenni dwa - z Rysów i Bystrej.
- By lot na glajcie ze szczytu był udany, trzeba dobrze znać topografię wierzchołka góry, a także cyrkulację powietrza w tym rejonie w dniu podejmowania próby - wyjaśnia Krzysztof Dudziński.
- Czasem do wykonania takiego lotu przygotowuję się nawet kilka miesięcy. Korzystam z danych meteorologicznych, zamieszczanych na stronach internetowych dotyczących układu wyżów i niżów, a także rozkładu kierunku i prędkości wiatru na różnych wysokościach.
Trzeba też uwzględnić możliwość wystąpienia zakłóceń przepływu wiatru, spowodowanych orografią terenu. Czasem zdarzało się, że wszystkie prognozy były sprzyjające, a po wyjściu na szczyt nie można było wykonać lotu w warunkach bezpiecznych.
Na wierzchołku lub pod nim musi też być odpowiednie miejsce do rozłożenia paralotni i wykonania krótkiego rozbiegu, a wiadomo, że na wielu szczytach tatrzańskich czy tuż pod nimi leżą bloki skalne i głazy, dlatego najlepsze warunki są wtedy, kiedy są one przykryte twardym śniegiem, po którym można wykonać krótki rozbieg.
Dopiero po 3 miesiącach oczekiwania na odpowiednie warunki pogodowo-śniegowe Krzysztof wybrał się z Januszem Gąsienicą z Morskiego Oka na Rysy. Był to jeszcze okres pełnej zimy, temperatura w nocy spadła do około minus 15 stopni, ale pogoda na drugi dzień była dobra, z lekkim wiaterkiem z kierunku południowo-zachodniego.
Janusz pomagał Krzyśkowi w transporcie glajta, gdyż warunki na podejściu na Rysy były miejscami trudne.
Po 5 godzinach stanęli na szczycie. W tym czasie na wierzchołku najwyższego szczytu w Polsce był również Zbigniew Młynarczyk, przewodnik wysokogórski, z grupą niemieckich klientów, z którą zjeżdżał potem na nartach do Morskiego Oka.
 |
Wspinaczka na szczyt 3 (fot. Krzysztof Dudzinski) |
|
 |
Krzysztof Dudzinski i Wojciech Wojas na szczycie Bystrej |
|
Z najwyższym szczytem Tatr Zachodnich - Bystrą (2248 m) było podobnie. Na dobre warunki lotne i terenowe trzeba było poczekać również około 3 miesięcy. Tym razem Krzyśkowi Dudzińskiemu towarzyszył Wojtek Wojas, który na glajcie lata dopiero od 2 lat.
Krzysiek miał sprawdzić nowy glajt o himalajskiej nazwie „Lhotse” - bardzo lekki, ważący razem z uprzężą zaledwie 5 kg. Wojtek miał wykonać lot na cięższym - 8-kilogramowym „Chinooku II”. Prototyp lekkiej paralotni do latania w górach stworzyli Francuzi.
Przed dwoma laty Krzysztof, który ma firmę „air sport”, produkującą paralotnie, spotkał się z nimi i na ich zamówienie uszył im kilkanaście takich glajtów.
W oparciu o te francuskie wzory uszył potem „Lhotse”.
Ryzyko latania na niej jest większe w razie wypadku, gdyż nie ma awaryjnego spadochronu. Dla dobrze wyszkolonego glajciarza jest to sprzęt bardzo dobry, mieści się w niedużym plecaku i jest przydatny do latania w górach.
Wybrali pogodny dzień, w Tatrach nie było już zbyt dużo śniegu, nie było też większego zagrożenia lawinowego. Centrum wyżu znajdowało się nad zachodnią Słowacją. Trasa podejścia zajęła im aż osiem godzin.
- Od wylotu Doliny Kościeliskiej doszliśmy do schroniska na Ornaku, gdzie zrobiliśmy przerwę na drugie śniadanie - opowiada Wojtek Wojas. - Potem czekało nas długie i żmudne podejście przez Iwaniacką Przełęcz na Ornak, jego granią doszliśmy aż do Raczkowej Przełęczy, a następnie przez Błyszcz na wierzchołek Bystrej. O godzinie 15 stanęliśmy na szczycie mocno zmęczeni.
Niestety, na tej wysokości wiał wiatr o prędkości 2-3 m/sek., ale z niekorzystnego – wschodniego kierunku. Nie byłby to żaden problem, gdyby można było startować pod wiatr, ale wschodnie zbocze było bardzo strome, zalodzone, a to uniemożliwiało start.
Jedyne korzystne miejsce było pod wierzchołkiem, na trawiastym, południowo-zachodnim stoku, jednak wiatr był tam spadający. Oczekiwali przez jakiś czas, żeby osłabł. Start po stronie zawietrznej był bardzo ryzykowny. Dochodziła godzina 17. Krzysiek ruszył pierwszy.
Dość szybko, bo z wiatrem, odleciał od zbocza, ale stracił wysokość. Wojtek wystartował chwilę po nim. Niżej lot ustabilizował się, ale nie było wznoszenia. Szybowali w kierunku Ornaku i Doliny Kościeliskiej. W planie mieli kilka lądowisk, w zależności od wznoszenia. Lotnia górska ma nieco mniejszą powierzchnię, więc Krzysiek leciał niżej i był zmuszony wybrać na lądowisko Polanę Smytnią.
Wojtek miał większą wysokość i z pewnością doleciałby do Hali Pisanej, ale postanowił wylądować obok Krzysztofa. Kilka minut później obaj pakowali glajty do plecaków i wieczorem powrócili do Zakopanego.
 |
Lot z Bystrej 4 |
|
|
strona: 1/2
1 2
|
|
|

|
«« Powrót do listy wiadomości
|
|
|
|
 |
Jeżeli znalazłeś/aś błąd, nieaktualną informację lub posiadasz materiały (teksty, zdjęcia, nagrania...), które mogą rozszerzyć zawartość tej strony i możesz je udostępnić - KLIKNIJ TU »» |
|