Czy przedstawienie „Themerson Wyrzutek” jest rzeczą nowa? Czy jesteśmy uprawnieni przez znawców tematu ( i teatru) do zrobienia rzeczy nowej? Nie wiem. Lubię bardzo państwa Themerson, za to, że byli tacy jakimi pozostali – osobni i niezwykli. I trafni, w pytaniach do świata, tak jak ich bohater Pędrek W. Bez gotowych odpowiedzi, bez trójkątnych kapeluszy, „bez waśni, bez przytyków i obelg”. I lubię ich za to, że dzięki nim nie trzeba udowadniać, czy jest się staromodną czy nowoczesną osobą. Bo inaczej cóż nam pozostaje? Możemy już tylko przekręcić sobie głowę do tyłu a potem pójść naprzód. Tylko gdzie się ten, że tak spytam, n a p r z ó d znajduje?
Książka Stefana Themersona "Przygody Pędrka Wyrzutka" dotyka problemów egzystencjalnych, nieobcych każdemu człowiekowi, ale czyni to beż zbędnego patosu, operując przede wszystkim komizmem i groteską. Główny bohater stara się dociec prawdy o sensie własnego istnienia, pragnie znaleźć swoje miejsce w świecie, pragnie znaleźć siebie. Kim jestem? Po co i dlaczego? – to pytania, które od początku istnienia ludzkości towarzyszą istocie ludzkiej.
Przedstawienie staje się dobrą okazją, aby w dwudziestą rocznicę śmierci STEFANA THEMERSONA przypomnieć dorobek tej wybitnej postaci XX-wiecznej awangardy: fotografa, filmowca, pisarza i poety; członka Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie – współpracownika Rządu Polskiego w Londynie. Wraz z żoną Franciszką prowadził oficynę wydawniczą, a przede wszystkim realizował awangardowe filmy eksperymentalne. Swą pozycję zdobył dzięki powieściom i opowiadaniom groteskowo-filozoficznym oraz esejom o tematyce artystycznej. W swoich utworach Themerson zajmuje wobec problemów współczesności postawę oświeceniowego sceptyka i racjonalisty, tropiącego absurdy i paradoksy ukryte w pozornie logicznym porządku ludzkiego świata. Fantastyczny pomysł fabularny traktuje jako pretekst do przewrotnych dywagacji intelektualnych o naturze człowieka, o konwencjach cywilizacji, nauki i kultury, czyniąc to za pomocą groteski, ironii, pure nonsensu czy parodii uczonego wywodu. Warto tym spektaklem przypomnieć twórczość tego polskiego, a jednak na wskroś europejskiego twórcy, piszącego w trzech językach, tłumaczonego i wydawanego na całym świecie, w Polsce jednak niestety nadal mało znanego.
Reżyserem przedstawienia – a jednocześnie autorem adaptacji tekstu i scenografii jest znany wybitny krakowski twórca – JAN POLEWKA. Scenograf – absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, reżyser, wieloletni dyrektor i kierownik literacki krakowskiego Teatru "Groteska" - syn Adama Polewki, znanego krakowskiego literata, jednego z założycieli teatru Cricot. Współpracował m. in. z Kazimierzem Dejmkiem, Bogdanem Hussakowskim, Jerzym Kreczmarem i Tadeuszem Bradeckim. Wspólnie z Giovannim Pampiglione Jan Polewka przygotowywał premiery sztuk Carla Gozziego i Carla Goldoniego Najgłośniejszym przedstawieniem Jana Polewki zrealizowanym dla "Groteski" była MIRÓMAGIA - autorskie widowisko z 1993 roku. Spektakl powstał w setną rocznicę urodzin hiszpańskiego malarza Joana Miró. Inscenizację wyróżniono główną nagrodą na rzymskim Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Stregagatto'95. Wielokrotny laureat nagród za scenografię na Opolskich Konfrontacjach Teatralnych; w roku 1996 otrzymał nagrodę wojewody krakowskiego, a w 2005 – Medal w uznaniu zasług dla Krakowa.
Teatr idzie naprzód, sztuka idzie naprzód, świat idzie naprzód – tak przynajmniej twierdzą zwolennicy przyspieszania. A potem krzywią się, że to czy owo już było, albo że wszystko już było... O Themersonach ( na szczęście) przypomniano sobie ostatnio, ze też już byli – niezwykli, oryginalni twórcy, o szczególnym „filozoficzno-ironicznym” poczuciu humoru. „Przygody Pędrka Wyrzutka” napisane przez Stefana Themersona i ilustrowane przez Franciszkę Themerson to książeczka miary równej „Podróżom Guliwera” Swifta czy „Alicji” Lewisa Carrolla; chwilami przypomina też rozmowy Małego Księcia (Saint-Ex) z mieszkańcami dziwnych planet. I podobnie jak tamte opowieści, nie jest to utwór dla dzieci, a jeżeli już to dla bardziej inteligentnych, starszych dzieci w każdym wieku. Wędruje więc Wyrzutek jak Guliwer – z rozdziału do rozdziału, a po naszej scenie z teatru do teatru, nie tylko wojennego, dowodząc, że w każdym z nas jest coś psiego, albo słowiczego, albo i człowieczego też.
Czy przedstawienie „Themerson Wyrzutek” jest rzeczą nowa? Czy jesteśmy uprawnieni przez znawców tematu ( i teatru) do zrobienia rzeczy nowej? Nie wiem. Lubię bardzo państwa Themerson, za to, że byli tacy jakimi pozostali – osobni i niezwykli. I trafni, w pytaniach do świata, tak jak ich bohater Pędrek W. Bez gotowych odpowiedzi, bez trójkątnych kapeluszy, „bez waśni, bez przytyków i obelg”. I lubię ich za to, że dzięki nim nie trzeba udowadniać, czy jest się staromodną czy nowoczesną osobą. Bo inaczej cóż nam pozostaje? Możemy już tylko przekręcić sobie głowę do tyłu a potem pójść naprzód. Tylko gdzie się ten, że tak spytam, n a p r z ó d znajduje?
Jan Polewka
|