Od kilku dni na miejskich latarniach wiszą dziesiątki tablic wyborczych kandydatów do Parlamentu Europejskiego. Szczególnie dużo wyborczej agitacji pojawiło się w centrum Zakopanego – m.in. na ulicy Kościuszki. Tymczasem nikt z Urzędu Miasta nie wydał zgody na powieszenie reklam na miejskich latarniach. Sprawę reklam wyborczych zgłosił nam jeden z czytelników, który był oburzony planszami zawieszonymi w samym centrum miasta.
– Co kilkadziesiąt metrów reklama jakiegoś kandydata – mówi nam pan Sebastian, przedsiębiorca z Zakopanego. – Nie sposób ich nie zauważyć. Ciekawe czy władze Zakopanego wydały zgodę na obwieszenia miasta i czy komitety wyborcze coś za to płacą? Bo jeśli taka promocja jest za darmo, to i ja chcę z niej skorzystać.
Władze Zakopanego z zaskoczeniem przyjęły informację o całej sprawie. – Nic mi o plakatach na miejskich latarniach nie wiadomo – mówi Wojciech Solik, wiceburmistrz miasta. – Do mnie nikt nie zgłaszał się z prośbą o zgodę na wywieszenie reklam.
Także burmistrz Janusz Majcher o akcji promocyjnej na miejskich latarniach nic nie wiedział. – Na to trzeba mieć pisemną zgodę. Wykorzystanie powierzchni miejskiej na reklamę kosztuje. Sprawę będziemy niezwłocznie wyjaśniać – zaznacza Majcher.
Jeden z kandydatów, który wywiesił plakaty w Zakopanem, twierdzi jednak, że „zgoda powinna być”.
– Mam zgody z Krakowa i Nowego Targu – wylicza Bogusław Sonik, kandydat PO. – Chcę wierzyć, że i w Zakopanem posiadamy wymagane pozwolenie. Oczywiście niezwłocznie sprawdzę czy od strony formalnej wszystko zostało załatwione jak trzeba.
Przemysław Bolechowski