W Zakopanem nie może być normalnie! „Żółta linia” nie podoba się burmistrzom.
Jan Morawa, właściciel „Żółtej linii”, oskarża władze Zakopanego, że szykanują jego firmę, a preferują inną – Zrzeszenie Transportu Prywatnego, które poparło obecną władzę w ostatnich wyborach. – Chodzi nam jedynie o bezpieczeństwo na naszych drogach, nie o politykę – twierdzi Wojciech Solik, wiceburmistrz Zakopanego.
„Żółta linia” kursuje w Zakopanem już od ładnych kilku lat i zyskała sobie sporą klientelę. – Gdy nie jeździły busy „Żółtej linii”, trudno było się dostać człowiekowi do centrum miasta – tłumaczy pani Janina, mieszkanka zakopiańskiej Cyrhli. – W ciągu dnia kursowało zaledwie kilka busów i czasem autobus. Poza tym jak ktoś z Cyrhli chciał pojechać na Olczę, musiał objeżdżać przez centrum. Teraz mamy bezpośrednie połączenie przez Hrube i o wiele więcej połączeń z centrum. A kursy są regularne, busy podjeżdżają punktualnie, zgodnie z rozkładem.
Tymczasem właściciel tej linii Jan Morawa publicznie podczas ostatniej sesji zarzucił burmistrzom Zakopanego, że szykanują jego firmę.
– Zadzwonił do mnie wiceburmistrz Solik, że moje busy nie mogą parkować przy ulicy Kościuszki, bo tam jest ograniczenie tonażu do 5 ton, że wyśle straż miejską i wlepią mi mandat – skarżył się Morawa. Dodał, że jego busy nie mają 5 ton, a obok nich zaraz parkują 18-tonowe autokary i jakoś to nikomu nie przeszkadza. Zarzutów pod adresem władzy było więcej. – Bałagan jest teraz w mieście! Preferuje się Zrzeszenie, bo trzeba spłacić długi koalicji wyborczej – dodaje.
Wiceburmistrz Wojciech Solik jednak nie zgadza się z zarzutami Morawy.
– Ja polityki do bezpieczeństwa w mieście nie mieszam! – podkreśla Solik. – Równo traktuję wszystkie podmioty.
Halina Kraczyńska
Kto sprzątnie stajnię Augiasza?
Od co najmniej 10 lat co jakiś czas wybucha kłótnia między busiarzami, którzy wzajemnie oskarżają się o nieuczciwość i podbieranie sobie pasażerów. Były wiceburmistrz Krzysztof Owczarek próbował zrobić porządek z busami. I choć nie do końca mu się to udało, to jednak wprowadzenie kursów regularnych uporządkowało znacznie komunikację w mieście. Teraz wydaje się, że wrócił dawny bałagan. A turyści i mieszkańcy znowu zaczęli narzekać, że siedzą w busie pół godziny i czekają, aż ten zapełni się ludźmi. Jak nie ma chętnych w danym kierunku, a są w innym, busiarz wyprasza ich... Czy kiedyś w Zakopanem będzie normalnie?
Halina Kraczyńska