Tatrzański Park Narodowy i Polskie Koleje Linowe chcą zorganizować linię autobusową do Kuźnic. To może oznaczać koniec dochodów dla 150 busiarzy i ich rodzin żyjących z wożenia turystów do tej części Zakopanego.
Komunikacyjną rewolucję w Kuźnicach planuje Tatrzański Park Narodowy. Chodzi o to, aby prywatne busy zastąpić kilkoma nowoczesnymi autobusami z napędem hybrydowym. Zorganizowaniem komunikacji wahadłowej zająć miałyby się Polskie Koleje Linowe.
Uderzyłoby to w 150 busiarzy żyjących z tych kursów. Jak łatwo podejrzewać, nie podoba się im ten pomysł. Aby wyjechać wagonikiem na Kasprowy Wierch, turyści muszą przejść do Kuźnic kilka kilometrów pieszo lub skorzystać z prywatnych busów. Nie podoba się to parkowcom, którzy uważają, że często stare i zdezelowane mikrobusy zanieczyszczają spalinami Tatry.
– Zastanawiamy się, jak uregulować komunikację w tej części Zakopanego, ale i Tatr – mówi Paweł Skawiński, dyrektor TPN. – Trzeba rozwiązać to tak, aby uszanować tych, którzy chcą pieszo, w ciszy i spokoju dojść do Kuźnic, a nie co chwila wąchać spaliny.
Stąd pomysł, aby Polskie Koleje Linowe uruchomiły komunikację wahadłową z użyciem autobusów z napędem hybrydowym lub na gaz. Wtedy za darmo wjeżdżałyby osoby, które mają bilet do kolejki na Kasprowy Wierch. Reszta płaciłaby niewielką opłatę. PKL przyznają, że rozmowy w tej sprawie trwają, choć zaznaczają, że decyzja należy do kogo innego. – Pomysł zmian na pewno jest dobry, bowiem obecnie do Kuźnic wjeżdża ogromna liczba samochodów i w komunikacji jest pewien bałagan.
Sprawa jest delikatna społecznie, bowiem z kursów do Kuźnic żyje wielu zakopiańskich busiarzy – zastrzega Andrzej Laszczyk, prezes PKL. Busiarze w Zakopanem to świetnie zorganizowana grupa zawodowa, która już niejeden raz pokazała, że tanio swojej skóry nie sprzeda.
– Zakopiańskie Kuźnice to dla nas symbol i podstawa egzystencji – zaznacza Jakub Karpiński, prezes Zrzeszenia Transportu Prywatnego. – Z dowozów turystów i narciarzy do Kuźnic żyją rodziny 150 busiarzy. Co w sytuacji, gdy pójdą na bruk? Poza tym jest to droga publiczna, a my żyjemy w czasach wolnego rynku i konkurencji oraz demokracji.
Władze Zakopanego bardzo ostrożnie podchodzą do całej sprawy. Jak mówią, żadne decyzje nie zapadły. Busiarze jeżdżący do Kuźnic nie kryją zaś swojego oburzenia.
– Niech robią ten autobus, a my się pójdziemy paść! – denerwuje się Jerzy Wójcik, który od lat wozi turystów. – Jeden będzie jadł chochlą, a reszta umrze z głodu? Jak trzeba poprzeć kogoś w wyborach, to jesteśmy dobrzy, a potem to mówią, że bałagan robimy. Niech uruchamiają swoją linię, ale nie zakazują tu jeździć busom!
Przemysław Bolechowski