Zaledwie kilka miesięcy minęło od powodzi, która nawiedziła Podhale. To w lipcu w Zakopanem jeden z turystów utopił się w potoku Bystra. Jego ciało znaleziono kilka tygodni później w Jeziorze Czorsztyńskim. Od lat władze Zakopanego apelują i przypominają, że kamienne koryto potoku jest wyjątkowo niebezpieczne.

Tymczasem wciąż pojawiają się tacy, którzy zupełnie lekceważą ostrzeżenia i przy potoku Bystra urządzają sobie rajdy. Rowerzystę jadącego brzegiem koryta zaobserwowali ostatnio mieszkańcy Bulwarów Słowackiego.

Potok Bystra płynie w zasadzie przez całe Zakopane w kamiennym korycie. Od lat mieszkańcy wiedzą, że wejście do potoku, aby się wykąpać, często kończy się tragicznie. Kamienne dno jest śliskie i bardzo łatwo o poślizgnięcie się i szybki spływ w dół Zakopanego. Zdarzały się tu również śmiertelne wypadki.

Aby im zapobiec, kiedyś w kilku punktach zamontowano łańcuchy nad korytem tak, aby porwany przez górski nurt człowiek mógł się uratować. Teraz jednak władze miasta planują ogrodzenie koryta.

– Chcemy postawić bariery zabezpieczające – wyjaśnia Janusz Majcher, burmistrz Zakopanego. – Mam wątpliwości co do łańcuchów, które wisiały nad korytem. Człowiek, który wpadnie do potoku, szybko traci świadomość i nie ma jak się ratować. A lepiej przecież zapobiegać niż leczyć. Dlatego chcemy postawić bariery zabezpieczające i może kilka tablic ostrzegawczych. Koszt takich działań nie będzie wielki a może ocalić czyjeś życie.

Władze Zakopanego liczą, że w ten sposób uświadomią turystom, że wchodzenie do koryta Bystrej jest bardzo niebezpieczne. Wciąż bowiem, tak jak widać na zdjęciu, są tacy, którzy lekceważą siłę górskich potoków.

Przemysław Bolechowski