Gdyby nie błyskawiczna akcja policjanta, 57-latek z Zakopanego, który spadł ze skarpy do potoku przy ul. Droga do Rojów nie przeżyłby.
– Policjant, który uratował tego człowieka, nie chce jednak, aby traktowano go jako bohatera. Nie chce, aby go pokazywano. Mówi, że każdy na jego miejscu by tak postąpił.
W policji pracuje od 2003 roku – mówi Monika Kraśnicka-Broś, rzecznik KP Policji Zakopane. O wzorowej postawie policjanta poinformowana została już komenda wojewódzka.
W czwartek około godz. 18 26-letni sierżant, mieszkaniec Zakopanego, który na co dzień pełni służbę w Poroninie, zauważył z okna swojego domu sylwetkę mężczyzny, który nagle wpadł do potoku Cicha Woda. Pomimo tego, że policjant od tygodnia przebywa na zwolnieniu lekarskim, nie zastanawiał się długo. Ubrał się i ruszył na pomoc. Gdy dobiegł do potoku, okazało się, że mężczyzna leży twarzą w wodzie. Policjant wyciągnął go, okrył kocami i wezwał pogotowie.
– Na miejscu stwierdziliśmy wychłodzenie organizmu. Temperatura ciała tego człowieka wahała się w granicach 27 stopni – mówi Sylweriusz Kosiński, wicedyrektor zakopiańskiego szpitala. – Był wstanie hipotermii. Gdyby nie interwencja policjanta, prawdopodobnie mężczyzna by nie żył.
Warto wiedzieć, że tego dnia temperatura powietrza oscylowała w granicy minus 6 st. C. Woda miała 2-3 stopnie powyżej zera.
Łukasz Bobek