Już kilka tygodni mija od momentu, gdy w niewyjaśnionych okolicznościach w przejściu podziemnym w Zakopanem rozbiło się kilka wielkich pancernych szyb. Szklane tafle, które miały chronić wejścia do tunelu, rozpadły się na setki kawałków. Władze Zakopanego zapewniały wtedy, że ubytki zostaną bardzo szybko naprawione przez firmę, która wykonywała przejście podziemne. Nowe szyby miały być za darmo w ramach gwarancji. Tymczasem do chwili obecnej szyb nie ma. Firma, która wykonała przejście, twierdzi, że szyby pękły nie z jej winy, i nie zamierza ponosić kosztów ich montażu.
– Zwróciliśmy się do wykonawcy o zamontowanie szyb, które się rozbiły, a ten odmówił – przyznaje Wojciech Solik, wiceburmistrz Zakopanego.
– Firma tłumaczy się, że szyby rozbiły się z winy nieleżącej po jej stronie. I nie będzie ponosić kosztów kupna i montażu tafli. Sytuacja jest dość trudna. Cały czas rozmawiamy z wykonawcą i liczymy, że uda się nam go przekonać, iż uszkodzenia wchodzą w zakres gwarancji. Jeśli się nie dogadamy, nie wykluczamy podjęcia kroków prawnych. Czas mija, a w przejściu podziemnym jak nie było, tak nie ma szyb ochronnych. Nie podoba się to zarówno mieszkańcom, jak i turystom. – To tak jakby ktoś nie miał jedynki z przodu w uzębieniu – śmieje się Mariusz Borejko, mieszkaniec Katowic. – Przecież szyby można wstawić i potem kłócić się, kto za to zapłaci – dodaje.
Przemysław Bolechowski