Zazwyczaj w marcu pod Tatrami sporo było jeszcze narciarzy. W tym roku wyjątkowo kapryśna zima spowodowała jednak, że sezon powoli dobiega końca. Zakopiańskie Krupówki świecą pustkami. Handlujący tam górale nie mają powodów do zadowolenia.
Jedynie na Kasprowym Wierchu tłumy. Tam dla miłośników białego szaleństwa istny raj do szusowania. Jak mówią prawdziwi narciarze, którzy szusują albo na Kasprowym Wierchu, albo nigdzie – marcowa jazda jest najlepsza. Oczywiście – w Tatrach. Śnieg jest tu taki, jak powinien. Grubość pokrywy białego puchu ciągle przekracza metr. Lekki mróz wszystko trzyma w ryzach, a do tego marcowe słońce, które mocno przygrzewa...
Nic więc dziwnego, że miłośnicy białego szaleństwa tłumnie korzystają z narciarskich atrakcji w Tatrach. W sobotę Kocioł Gąsienicowy był pełen narciarzy. – Naprawdę, świetne są dziś warunki na Kasprowym! I z tego, co wiem, tylko tutaj, bo już w dole się nie poszusuje – mówi Jan Topolski, narciarz z Bytomia. – Tam już przecież wiosna na całego! A tu, proszę popatrzeć, ciągle jeszcze głęboka zima. Tylko słońce już takie wiosenne, przygrzewa mocno, że nawet opalić się można całkiem ładnie.
Marcowe słońce przyciąga w Tatry narciarzy nie tylko na Kasprowy Wierch. „Wyryp”, czyli zjazdy ze szczytów, nadal jest modny. – Widać sporo śladów w Tatrach, które zostawiają ski-tourowcy, wchodząc i zjeżdżając z przełęczy i szczytów tatrzańskich – twierdzi Adam Marasek, zastępca naczelnika TOPR.
Za to zakopiańskie Krupówki świecą pustkami. Tak będzie przez najbliższe półtora miesiąca. No, może poza Świętami wielkanocnymi, które coraz więcej osób decyduje się spędzić pod Tatrami. Handlarze zacierają ręce i czekają.
– Czeka nas teraz zaciskanie pasa – mówi Janina Tylkowa, handlująca na Krupówkach. – Liczymy jednak, że jak będzie ładna pogoda, to trochę turystów na święta zjedzie. A i grosz jakiś wpadnie.
Już teraz szacuje się, że świąteczny weekend w Zakopanem może spędzić nawet kilkanaście tysięcy osób.
Halina Kraczyńska, Przemysław Bolechowski