Władze Zakopanego apelują do handlujących na Gubałówce, aby dobrowolnie odsunęli swoje stragany od drogi o kilka metrów. Chodzi o poszerzenie drogi biegnącej szczytem Gubałówki, którą codziennie spacerują tysiące turystów. Władze mówią, że problemu z ludźmi nie będzie, a górale wręcz przeciwnie – zarzekają się, że nie popuszczą ani centymetra.

W ubiegłym tygodniu na Gubałówce miejscy urzędnicy dokonali zapowiadanej wizji lokalnej. Na specjalną mapę naniesiono wszystkie budki i stragany, także te stojące za blisko drogi, których jest zdecydowana większość.

– Na razie zwracamy się z prośbą do właścicieli terenów na Gubałówce jak i handlujących – zastrzega wiceburmistrz Zakopanego, Wojciech Solik. – Chodzi o odsunięcie się o dwa metry. Chcemy poszerzyć drogę, aby spokojnie mogli zmieścić się tam turyści, jak i w razie potrzeby karetka pogotowia czy wóz strażacki. Burmistrz przypomina tragiczny wypadek dziewczynki z Izraela z 2006 roku, kiedy to pogotowie miało problem z dojechaniem na miejsce zdarzenia.

Przesunięcie bud to rozwiązanie tymczasowe, bowiem aby poszerzyć na stałe drogę gmina musi się dogadać z właścicielami terenów.

– Nie wykluczamy, że wybudujemy kiedyś ciąg estetycznych straganów regionalnych – mówi Solik. – Docelowo południowa część drogi ma być pusta. Budki będą mogły stać jedynie po północnej stronie. Dzięki temu turyści będą mogli podziwiać panoramę Tatr i widok na Zakopane.

Władze podkreślają, że rozmawiały już z handlującymi i większego problemu z przesunięciem budek nie będzie. Sami zainteresowani mówią nam jednak coś innego.

– Prywatna własność rzecz święta! – denerwuje się jeden z handlujących. – Stoję na swoim i nikt nie ma prawa mi dyktować gdzie i jak daleko od drogi mam mieć stragan. Gminie wara od mojego terenu.

– To niech stanie na środku drogi – ripostuje Solik. – Wszystko co stawiamy na działce wymaga zezwoleń. Stawianie na żywioł jest samowolą. Nie każemy się daleko przesuwać. Burmistrz uchylił się od pytania ile straganów jest źle ustawionych.

Przemysław Bolechowski

Po wypadku

Pomysł na uporządkowanie ruchu na Gubałówce zrodził się po styczniowym wypadku z udziałem konia.

Wtedy to, 26 stycznia, spłoszony nagle koń z saniami zaczął biec środkiem drogi na szczycie Gubałówki, gdzie był duży tłum. Zwierzę stratowało osiem osób, które trafiły do szpitala. W akcji ratunkowej brały udział karetki pogotowia, jak i śmigłowiec Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. W ubiegłym tygodniu zakopiańska prokuratura postawiła woźnicy, właścicielowi konia, akt oskarżenia za spowodowanie wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia. Grozi mu 4,5 roku więzienia.