Coraz więcej byłych właścicieli odzyskuje swoje budynki.
Z roku na rok gwałtownie wzrasta liczba nieruchomości odzyskiwanych przez byłych właścicieli albo ich spadkobierców. Przejmowane budynki bardzo często są zamieszkane przez lokatorów. Szacuje się, że w samym Zakopanem takich budynków jest kilkadziesiąt. Z roku na rok ich liczba rośnie.
Brak lokali komunalnych to jedna z największych bolączek Zakopanego. Na dodatek coraz więcej budynków z lokatorami przejmowanych jest przez byłych właścicieli, a ci chcą mieć budynek dla siebie. – Niedawno zgłosiło się do mnie jedno ze zgromadzeń sióstr zakonnych – mówi Janusz Majcher, burmistrz Zakopanego. – Siostry w spadku po byłym właścicielu otrzymały budynek przy ulicy Piłsudskiego. A mieszka w nim 15 osób. Ludzie ci już do mnie przyszli, że potrzebują lokali od miasta. A ja ich niestety nie mam. Powstaje tutaj prawdziwy problem.
Takich budynków odzyskanych przez prywatne osoby jest naprawdę bardzo wiele. Część z nich stoi w centrum miasta. Właściciele na różny sposób próbują się pozbyć niechcianych lokatorów. – Nasz właściciel od lat nic tutaj nie remontuje – mówi Zofia Figlarz z budynku przy placu Niepodległości. – Liczył, że jak się wszystko zacznie walić, to się stąd wyprowadzimy. Proszę spojrzeć na dach czy okna. Wszystko się sypie i wali. Tylko że my nie mamy gdzie się wyprowadzić.
Władze Zakopanego uspokajają, że lokatorów z prywatnych budynków nie można eksmitować na bruk. – Trzeba zapewnić im lokal zastępczy - wyjaśnia Jan Gąsienica-Walczak, wiceburmistrz. – Gmina na razie nie ma wolnych mieszkań. I dopóki nie wybudujemy nowych lokali, prywatni właściciele nie mogą lokatorów wyrzucić na bruk.
Przemysław Bolechowski