Pod Giewontem znowu nie ma czym oddychać. I tej zimy gęsty smog zawiśnie nad miastem.
Zaledwie kilka dni temu zrobiło się pod Tatrami zimno, a już powietrze nad Zakopanem przestało być czyste. W ostatni weekend na niektórych ulicach po prostu śmierdziało. Unosił się nad nimi nieprzyjemny, gryzący w oczy i drażniący drogi oddechowe dym.
To sygnał, że w mieście zaczął się sezon grzewczy, a wraz z nim problemy z zanieczyszczeniem powietrza przez zakopiańczyków spalających w swych piecach plastiki, opony i wszystko co się da.
– Na szczęście, ostatnio występowały niemal ciągłe opady deszczu i śniegu z deszczem, tak więc powietrze nie jest jeszcze tragiczne – podkreśla Andrzej Fryźlewicz, naczelnik wydziału ochrony środowiska urzędu miasta. – Mogą jedynie wystąpić lokalne zanieczyszczenia i to w bezpośrednim sąsiedztwie kominów.
Naczelnik dodaje, że o tej porze głównymi sprawcami zatruwania są mieszkańcy małych domów rodzinnych, a nie duże zakłady. Bo tych ostatnich w Zakopanem prawie już nie ma.
– Robimy, co możemy, aby zachęcić mieszkańców do przechodzenia z mediów konwencjonalnych na ekologiczne. Na przykład proponujemy dofinansowanie pożyczki, jeżeli ktoś chce zmienić system grzewczy, ale nie ma wielu chętnych – twierdzi naczelnik. Straż miejska reaguje na każdy sygnał o zanieczyszczaniu powietrza, ale to, niestety, nie skutkuje.
Halina Kraczyńska