Kolejka zepsuła się w niedzielę około południa. Pełne pasażerów wagoniki były w ruchu. Nagle wyhamowały, bo z powodu awarii układu elektronicznego w systemie zasilania wyłączył się główny silnik.
Wagoniki natychmiast przełączyły się na zasilanie pomocnicze i zaczęły sunąć z prędkością 1 m/s, czyli trzykrotnie wolniej niż normalnie. Pasażerowie najedli się nieco strachu, ale Polskie Koleje Linowe nie wstrzymały kursów. Do końca dnia kolejka jeździła na awaryjnych systemach.
To już druga awaria tego samego systemu w ciągu ostatniego miesiąca. Problem mieli definitywnie usunąć szwajcarscy specjaliści, którzy w ubiegły piątek zakończyli tygodniowy przegląd techniczny kolejki. Jak widać – nie usunęli. Paweł Murzyn, dyrektor ds. technicznych PKL, bagatelizuje jednak zdarzenie.
– To nie jest jakaś wielka awaria. W elektronice zawsze może się coś zepsuć. Z naprawą nie będzie większych problemów – przekonuje. – Trzeba wymienić jedną płytkę elektroniczną. Szwajcarzy z firmy, która modernizowała kolejkę, są w Zakopanem, więc od razu się tym zajęli – podkreśla.
Dyrektor Murzyn dodaje, że zażądał od szwajcarskiej firmy szczegółowego raportu, dlaczego dwie awarie dotyczyły tego samego układu. Zmodernizowana kolejka linowa na Kasprowy Wierch została uruchomiona w grudniu ubiegłego roku.
(łb, hak)