Schronisko nie jest gościnne dla turystów w nocy. Przepisy ważniejsze od rozsądku?
Działające od 1925 roku i leżące na Hali Gąsienicowej schronisko PTTK Murowaniec jest jedynym w Tatrach, w którym restrykcyjnie stosowany jest zakaz wpuszczania turystów po zmroku. Szefowie schroniska tłumaczą to względami przeciwpożarowymi.
Murowaniec rocznie odwiedza 30 tys. ludzi, a miejsce w 3-osobowym pokoju kosztuje 40 złotych. Bywa, że w środku sezonu wolnych łóżek zabraknie i gdy zajęte są wszystkie ze 116 miejsc w pokojach, po zmroku turyści nie są wpuszczani na teren obiektu.
– Ten zakaz powinien dotyczyć wszystkich tatrzańskich schronisk – mówi starszy kapitan Stanisława Galica z zakopiańskiej Straży Pożarnej. Bo w każdym budynku, gdzie prowadzone są zbiorowe noclegi, obowiązuje całkowity zakaz zastawiania dróg ewakuacyjnych. Właściciele zezwalający na nocleg ludzi na podłogach korytarzy łamią te przepisy. Dlaczego jednak nie są one stosowane w innych schroniskach?
Ich kierownicy mówią, że zdrowy rozsądek musi wziąć górę nad przepisami. Bo nie sztuka wysłać kogoś w środku nocy w drogę do Zakopanego.
– Nocleg na podłodze to na pewno ostateczność – mówi Andrzej Kruk ze Schroniska na Hali Kondratowej. – Jeżeli już jest taka potrzeba to nocujemy ludzi jedynie w jadalni, chociaż z kolei zabraniają tego przepisy sanitarne.
Temat Murowańca szczególnie mocno poruszany jest na forach internetowych miłośników pieszych wędrówek. Wielu z nich jest oburzonych, że w szczycie sezonu wieczorami mogą pocałować klamkę.
– Znam ten problem z rozmów z kolegami. Wiem, że z tego schroniska nie raz odprawiano z kwitkiem ludzi po zmroku – mówi Albin Marciniak, zapalony taternik.
Urszula Kusion ajentka schroniska Murowaniec tłumaczy, że nie ma możliwości noclegu na podłodze, bo ludzie śpią na korytarzu, a w razie pożaru mogłoby dojść do tragedii. – Nie mamy drugiej klatki schodowej, a ten korytarz jest jedyną drogą ewakuacyjną – tłumaczy Kusion. Mówi, że problem z przeludnieniem występuje tylko w szczycie sezonu, w sierpniu.
– Takie przepisy dotyczą wszystkich schronisk w Tatrach, nie tylko Murowańca – ubolewa Jerzy Kalarus dyrektor spółki Schroniska i Hotele PTTK Karpaty, do której należy Murowaniec. Ale jest przekonany, że nie odesłano nikogo z kwitkiem, kto wymagałby pomocy.
Józef Słowik