Tatrzański Park Narodowy i władze Zakopanego chcą zamknąć dla wszystkich pojazdów drogę prowadzącą do Kuźnic pod dolną stację kolejki na Kasprowy Wierch. Dlaczego? By uchronić dzielnicę Zakopanego położoną na terenie parku narodowego przed spalinami samochodów, których z roku na rok jest coraz więcej.
Wszyscy obawiają się jednak protestów busiarzy i taksówkarzy, dla których kursy do Kuźnic to podstawowe źródło utrzymania. Gra toczy się o spore pieniądze. W szczycie sezonu pod dolną stację kolejki na Kasprowy Wierch przyjeżdża dziennie ok. 2 tys. osób. Przejazd z centrum miasta do Kuźnic kosztuje 3 zł. Bilet powrotny – tyle samo. Nawet zakładając, że nie wszyscy turyści dojeżdżają do Kuźnic busem, to i tak do podziału na kilkudziesięciu prywatnych przewoźników zostaje kwota ok. 10 tys. zł dziennie. Ich miesięczne zyski mogą więc sięgać nawet 300 tys. zł.
W efekcie zamkniętą już od lat dla samochodów osobowych drogą do Kuźnic mkną setki busów i taksówek, a nad placem pod dolną stacją unosi się chmura spalin. Na dodatek wielu turystów lekceważy zakaz ruchu i wjeżdża na teren parku narodowego swoimi samochodami. Straż miejska w sezonie codziennie wystawia po kilkanaście mandatów, ale nic to nie daje.
– Mamy duży problem związany z natłokiem pojazdów wjeżdżających do Kuźnic. Musimy go rozwiązać – nie ma wątpliwości Paweł Skawiński, dyrektor TPN.
Jednym z pomysłów parku jest całkowite zamknięcie czterokilometrowego odcinka drogi z ronda Kuźnickiego pod dolną stację kolejki i zlecenie transportu turystów Polskim Kolejom Linowym. – Koleje mogłyby zorganizować coś na kształt skibusów, które woziłyby turystów pod kolejkę. Koszt transportu można przecież wliczać w cenę wjazdu na Kasprowy – przekonuje Wojciech Solik, wiceburmistrz Zakopanego.
Władze miasta są jednak pewne, że zamknięcie drogi wywoła protesty. – To nie jest łatwa decyzja. Jeśli zamkniemy drogę, dużo osób straci jedyne zajęcie. Dlatego ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły – podkreśla Solik.
Większość busiarzy, którzy czekają na turystów w centrum miasta, z oburzeniem reaguje na jakiekolwiek wzmianki o zmianach w Kuźnicach.
– Własnym ciałem zablokuję wjazd do Kuźnic – złorzeczy jeden z nich. – Z wożenia turystów utrzymuje całą rodzinę. I jak nagle zamkną drogę, to pójdę na zasiłek dla bezrobotnych.
Busów jest w Zakopanem tak dużo, że nie da się zarobić nażycie jeżdżąc w inne miejsca. Jego kolega dodaje, że przewoźnicy obsługujący tę trasę mają nowoczesne busiki z ekologicznymi silnikami.
Jeżeli droga do Kuźnic zostałaby całkowicie zamknięta dla ruchu samochodowego, mogłyby jeździć nią tylko dorożki lub wozy-fasiągi, podobne do tych, które wożą turystów do Morskiego Oka.
Przemysław Bolechowski