Parkowcy chcą udowodnić, że to turyści sprowokowali niedźwiedzia.
Za niecały miesiąc odbędzie się kolejna rozprawa turystów, którzy 21 października ubiegłego roku utopili w dolinie Chochołowskiej niedźwiadka. Ludzie ci tłumaczą się, że zabili zwierzę bo ich zaatakowało.
Jednak przyrodnicy nie wierzą w przedstawianą przez turystów wersję i uważają, że miś został sprowokowany. Specjaliści z Tatrzańskiego Parku Narodowego będą zeznawać na najbliższej rozprawie. Stanie się tak mimo, że obrońca oskarżonych sprzeciwiał się, aby sąd wysłuchał świadków wskazanych przez TPN.
Sprawa która, toczy się przed zakopiańskim sądem jest bez precedensu. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, aby turyści utopili czy zabili w Tatrach niedźwiadka. Stąd wyjątkowe zainteresowanie opinii publicznej jak i przyrodników tym procesem. Jako oskarżyciele posiłkowi występują przedstawiciele TPN oraz Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Krakowie. – Najważniejsza kwestia to, aby sąd rozstrzygnął na ile postępowanie turystów było w ramach obrony koniecznej, a na ile ta granica została przekroczona – mówi dr Paweł Skawiński dyrektor TPN. – Niemniej ważne jest ustalenie czy zwierzę nie zostało sprowokowane. Naszym zdaniem właśnie tak było.
Przyrodnicy od samego początku, od momentu zdarzenia konsekwentnie twierdzą, iż ludzie sprowokowali zwierzę, zwabili je rzucając mu żywność. Niedźwiadek był więc przez turystów karmiony. Niestety, nie zachowały się poza chyba jednym, żadne zdjęcia z całego zajścia. – Sami poszkodowani odmawiają zeznań – przypomina Skawiński. – Nie chcą więc pomóc w wyjaśnieniu okoliczności całego zdarzenia. Natomiast ślady na śniegu wskazują, że nie było szarżowania czy biegnięcia tego niedźwiadka w kierunku turystów. Każdy specjalista wie, że zupełnie inaczej na śniegu zapisują się ślady zwierzęcia, które spokojnie idzie, a które biegnie czy atakuje. A tutaj widać, że miś spokojnie człapał za turystami po śniegu i tu i ówdzie zostawiał niedojedzone kanapki.
Przyrodnicy twierdzą więc, że wina turystów jest ewidentna jednak ocenę czy przekroczono tu obronę konieczną pozostawiają sądowi. Na rozprawie zaplanowanej na 29 maja będę zeznawać dwaj świadkowie powołani przez TPN. – Jeden z nich to Zbigniew Kowalski, leśniczy z Doliny Chochołowskiej – mówi Paweł Skawiński. – On przed tragicznym wydarzeniem spotkał się z tym niedźwiedziem i opowie, że zwierzę było płochliwe i się wycofało. Druga osoba powołana na świadka przez dyrektora TPN to Filip Zięba, specjalista od fauny. – To osoba doskonale znająca zachowanie i zwyczaje niedźwiedzi – podkreśla Skawiński. – I nie ma chyba człowieka w Polsce, który by częściej spotkał się z niedźwiedziami niż on.
Tatrzański Park Narodowy podkreśla też, że chce, aby na całym wydarzeniu turyści czegoś się nauczyli. W tym roku ma ruszyć kampania społeczna, które będzie m.in. mówić jak powinniśmy się zachować spotykając się z dzikimi zwierzętami w Tatrach. Tutaj przyrodnicy będą namawiać, aby zwierząt nie dokarmiać i nie oswajać. Po raz kolejny będą przypominać, że niedźwiedź to nie miś. Takie mylne przekonanie bardzo często pokutuje wśród turystów.
PRZEMYSŁAW BOLECHOWSKI