Niektórzy byli w takim stanie, że nie mogli sami zejść z gór.
Ratownicy TOPR zamierzają wydać bezwzględną wojnę pijanym turystom na tatrzańskich szlakach.
Pierwsze podsumowania minionego sezonu turystycznego pokazują, iż w Tatrach pojawiło się nowe, niebezpieczne zjawisko - pijani turyści.
Przyjezdni pod wpływem alkoholu albo ulegali wypadkom, albo byli tak pijani, że sami nie byli w stanie zejść z gór do Zakopanego. Tymczasem TOPR postanowił każdego takiego delikwenta obciążyć kosztami ewentualnej akcji ratunkowej.
Letni sezon turystyczny za nami. Już teraz wiadomo na pewno, że Tatry odwiedziła rekordowa liczba turystów. Takich tłumów na tatrzańskich szlakach nie pamiętają najstarsi górale. A wszystko zapewne dzięki wyjątkowo słonecznej w tym roku pogodzie. - Duża liczba turystów to zazwyczaj i sporo naszych interwencji - mówi Adam Marasek, zastępca naczelnika TOPR. - Tak było i w tym przypadku.
- Statystycznie dwa razy dziennie wzywani byliśmy do wypadku. Generalnie widać, że poprawia się przygotowanie turystów do wypraw w Tatry i to jak się zachowują. Niestety mamy nowe zjawisko - pijanych turystów. Przykre, ale mieliśmy kilka interwencji ratowników TOPR wzywanych do pijanych turystów. Ludzie ci albo ulegli wypadkowi, albo byli tak pijani, że nie byli w stanie zejść o własnych siłach z gór.
Ratownicy postanowili ostro i stanowczo przeciwdziałać całemu zjawisku i tego typu delikwentów obarczać kosztami akcji ratunkowych. Na pierwszy ogień poszedł turysta z Poznania, który w sierpniu doznał urazu głowy na Granatach. Śmigłowcem został zwieziony do szpitala. Tam okazało się, że mężczyzna jest pijany. - Złożyliśmy wniosek o obciążenie go kosztami - mówi Jan Krzysztof, naczelnik TOPR. - Czekamy teraz tylko na odpowiedź, czy to jest możliwe ze strony prawnej. Jeśli tak, to poznaniak zapłaci sześć tysięcy złotych.
To pierwszy tego typu przypadek, że pijany turysta może zapłacić za akcję ratunkową. Wszystko wskazuje na to, że nie ostatni. Adam Marasek, zastępca naczelnika: - Jeśli tylko się okaże, że można w takich sytuacjach pijanym turystom wystawiać rachunki, to będziemy to robić.
Ratownicy TOPR nie są za prohibicją w górach. - Alkohol jest dla ludzi - zaznacza Jan Krzysztof. - Trzeba jednak wiedzieć kiedy można wypić i w jakich ilościach. Jeśli decydujemy się iść w góry w stanie wskazującym, liczmy się z tym, że w razie wypadku za pomoc będziemy musieli słono zapłacić.
(bol)