W tym roku mija 86. rocznica śmierci najbardziej znanego skrzypka góralskiego na Podhalu – Bartusia Obrochty. Pamiętał on jeszcze czasy dawne (ur. się w 1850 r.), w młodości chodził w góry ze zbójnikami i całe życie grał „staroświeckie nuty”. Znał wielu „panów”, którzy przyjeżdżali w Tatry na przełomie XIX i XX wieku, m. in. Tytusa Chałubińskiego, Henryka Sienkiewicza, Karola Szymanowskiego, Ignacego Paderewskiego.
Bartuś ze swoją muzyką grał na weselach, grał w górach, grał na oficjalnych uroczystościach w Zakopanem, Warszawie, Paryżu, na Śląsku. Wszyscy zgodnie we wspomnieniach piszą, że grał świetnie. Jest on twórcą muzykowania w trio lub w kwartecie, zwaną dzisiaj kapelą.
Bartłomiej Obrochta był również przewodnikiem tatrzańskim, strażnikiem leśnym, wydawcą gazety. Chodził w góry, tak jak Jan Sabała , Wojtek Roj, Klimek Bachleda z Chałubińskim, Grzegorzewskim, czy księdzem Stolarczykiem.
Jego dzieło muzyczne kontynuowali synowie Jan i Józef oraz zięć Szczepaniak – Bajscorz, a później wnukowie – Władysław i Stanisław. I do dnia dzisiejszego kolejne pokolenia Obrochtów grają muzykę góralską, np. Andrzej Obrochta - Bartuś, Władysław Obrochta jr., Bartłomiej Obrochta, a także budują domy i tworzą sztukę ludową – literaturę, malarstwo, haft, tkaninę, rzeźbę.